NBA: Pogoń Żaru, koncert Jamesa

Po trzech kwartach meczu w Miami zanosiło się na sensację, ale ostatnie dwanaście minut spotkania wszystko odmieniło. Żar wrócił do gry i przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść, a największa w tym zasługa pana z numerem 6 na białej koszulce. Tym razem to LeBron James był najjaśniejszą postacią wielkiej trójki, otarł się o triple-double i poprowadził zespół do 38 wygranej w sezonie.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Po trzech kwartach meczu w Miami ekipa Pacers prowadziła 97:90 i zapowiadało się na niespodziankę. W decydującej części meczu podopieczni Erika Spolestry wzięli się jednak do pracy, szczególnie w defensywie. Przyjezdni w ostatnich dwunastu minutach meczu osiągnęli zaledwie 28 procent skuteczności rzutów z gry, uzyskali tylko 15 punktów, a mecz przegrali 117:112.

- W czwartej kwarcie wyegzekwowaliśmy nasze założenie w defensywie i to dało nam sukces - powiedział po meczu LeBron James, bohater spotkania. W całym meczu skrzydłowy Heat spędził na parkiecie 42 minuty notując w swoich statystykach 41 punktów (15/23 w rzutach z gry), 13 zbiórek i 8 asyst.

W decydującej części meczu gospodarze długo gonili wynik i udało się to na 5 minut przed końcową syreną spotkania, kiedy to skuteczną akcją popisał się Erik Dampier, a Heat wyszli na prowadzenie 106:105. Resztę roboty wykonał James, który w końcówce był zabójczo skuteczny. Przy stanie 115:112 dla Miami ekipa Pacers miała swoją szansę na doprowadzenie do remisu, bowiem na 8 sekund przed końcem meczu miała piłkę z autu. Niestety przez pięć sekund nie udało wprowadzić się piłki do gry, a sędziowie odgwizdali błąd, co było równoznaczne z wygraną Żaru.

- Powiem państwu coś, on grał koszykówkę na poziomie MVP po obu stronach parkietu. Miał dzisiaj jakiś motor w sobie, który w ogóle nie odczuwał zmęczenia. Był po prostu niesamowity - mówił trener Spoelstra na temat występu Jamesa, który już w pierwszej połowie meczu miał na swoim koncie 26 oczek.

James w ciągu 20 ostatnich spotkań swojego zespołu notował średnio 29,6 punktu, 8,6 zbiórki i 7,5 asysty. W tym czasie Heat wygrali 17 meczów przy zaledwie trzech porażkach i teraz są już bardzo blisko pierwszego miejsca w Konferencji Wschodniej, w której jeszcze przewodzą bostońscy Celci.

Miami Heat - Indiana Pacers 117:112
(L.James 41 (13 zb), C.Bosh 19, D.Wade 17 - R.Hibbert 20 (10 zb), D.Granger 19, T.Hansbrough 18)

---

Kolejny bardzo dobry występ Kevina Duranta i double-double na jego koncie nie uchroniło Oklahoma City Thunder od porażki we własnej hali z Memphis Grizzlies. Durant wywalczył 31 punktów i 10 zbiórek, ale jego Grzmot musiał pogodzić się z porażką po dogrywce.

W regulaminowym czasie gry było 95:95, a w ostatniej minucie czwartej kwarty obie drużyny miały swoje szanse. Po stronie gospodarzy pudłowali jednak Durant oraz Russell Westbrook, a po stronie przyjezdnych błąd kroków popełnił Mike Conley. W dogrywce przyjezdnym udało się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, a w kluczowej akcje meczu kolejny raz pogubił się Durant. Wszystkie błędy Duranta w tym meczu spowodowane były jedną osobą, którą był Tony Allen.

- Te facet zagrał zagrał niesamowicie. Wywalczył 27 punktów i pracował przez cały czas w defensywie przeciwko Durantowi. Ten przez to nie mógł oddać w tym meczu żadnego łatwego rzutu. W mojej opinii to on wygrał im ten mecz - komplementował swojego podopiecznego Scott Brooks, coach Thunder.

Allen w pierwszej piątce zastąpil Rudy’ego Gay’a, a w całym meczu wywalczył 27 punktów (najwięcej w sezonie), 5 przechwytów, 3 zbiórki i 3 bloki. Był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem swojego zespołu obok Zacha Randolpha.

Oklahoma City Thunder - Memphis Grizzlies 101:105 d.
(K.Durant 31 (10 zb), R.Westbrook 21 (11 as), J.Harden 13 - Z.Randolph 31 (14 zb), T.Allen 27, S.Young 14)

Pozostałe wyniki:

Atlanta Hawks - Philadelphia 76ers 83:117
(J.Smith 16, D.Wilkins 12, M.Williams 10 (10 zb) - L.Williams 20, E.Brand 17, J.Meeks 16)

Orlando Magic - Los Angeles Clippers 101:85
(D.Howard 22 (20 zb), J.Nelson 17, R.Anderson 13 - B.Davis 25, I.Diogu 18, B.Griffin 10 (12 zb))

Detroit Pistons - San Antonio Spurs 89:100
(W.Bynum 21, G.Monroe 14 (13 zb), T.Prince 12 - T.Parker 19, D.Blair 18 (12 zb), M.Ginobili 13)

Milwaukee Bucks - Toronto Raptors 92:74
(J.Salmons 17, C.Maggette 16, A.Bogut 14 - A.Bargnani 23, D.Derozan 18, L.Barbosa 8)

Houston Rockets - Minnesota Timberwolves 108:112
(K.Martin 23, C.Lee 23, L.Scola 22 - K.Love 20 (14 zb), W.Ellington 18, J.Flynn 15)

Tabele:

EASTERN CONFERENCE

ATLANTIC DIVISION
Z P Proc.
1. Boston 38 13 .745
2. NY Knicks 26 24 .520
3. Philadelphia 24 27 .471
4. New Jersey 15 37 .288
5. Toronto 14 38 .269

CENTRAL DIVISION

1. Chicago 34 16 .680
2. Indiana 21 28 .429
3. Milwaukee 20 30 .400
4. Detroit 19 33 .365
5. Cleveland 8 44 .154

SOUTHEAST DIVISION

1. Miami 38 14 .731
2. Atlanta 33 19 .635
3. Orlando 33 20 .623
4. Charlotte 22 29 .431
5. Washington 13 37 .260

WESTERN CONFERENCE

NORTHWEST DIVISION

1. Oklahoma City 33 18 .647
2. Utah 31 22 .585
3. Denver 30 22 .577
4. Portland 28 24 .538
5. Minnesota 13 39 .250

PACIFIC DIVISION

1. LA Lakers 36 16 .692
2. Phoenix 24 25 .490
3. Golden State 22 28 .440
4. LA Clippers 19 32 .373
5. Sacramento 12 36 .250

SOUTHWEST DIVISION

1. San Antonio 43 8 .843
2. Dallas 36 15 .706
3. New Orleans 32 21 .604
4. Memphis 28 26 .519
5. Houston 25 29 .463

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×