Bez zwycięstwa i bez rekordu - relacja z meczu AZS Koszalin - Asseco Prokom Gdynia

Asseco Prokom Gdynia miał problemy tylko na początku spotkania z AZS Koszalin, ale w miarę upływu czasu uporządkował swoją grę, zacieśnił defensywę i uruchomił swoje najgroźniejsze strzelby, czyli Filipa Videnova oraz Daniela Ewinga, ostatecznie wygrywając 93:83. Igor Milicić zanotował sześć asyst, co oznacza, że nie udało mu się pobić rekordu wszechczasów polskiej ekstraklasy w tej klasyfikacji. Do aktualnego mistrza, trenera gdynian Tomasa Pacesasa, brakuje mu dwóch podań.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Fani w Koszalinie przed spotkaniem z Asseco Prokomem Gdynia obawiali się przede wszystkim Qyntela Woodsa. Jak się jednak okazało, ich obawy okazały się niepotrzebne, ponieważ trener Tomas Pacesas oszczędza swojego najlepszego koszykarza przed najważniejszymi meczami sezonu i nie wystawił go do gry. Po raz pierwszy w tym sezonie na parkiecie Tauron Basket Ligi pojawił się natomiast Krzysztof Szubarga, który wrócił do koszykówki po ponad półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją.

Polski rozgrywający nie wyszedł na boisko w pierwszej piątce, gdyż litewski szkoleniowiec postawił na sprawdzony duet Daniel Ewing - Courtney Eldridge. To jednak nie Amerykanie ale Piotr Szczotka okazał się kluczowym graczem mistrza Polski na początku spotkania. To właśnie dzięki jego postawie i czterem asystom gdynianie dotrzymywali kroku rozpędzonym koszalinianom, choć właściwsze byłoby stwierdzenie - rozpędzonemu Winsome Frazierowi. Amerykanin nie pomylił się w żadnym ze swoich czterech pierwszych rzutów dystansowych i zdobywając 12 oczek w dwie minuty, wyprowadził swój zespół na prowadzenie 15:8. Gdy zaś jego wyczyn skopiował George Reese, AZS wygrywał jeszcze 18:12.

Wówczas trener Pacesas wpuścił na parkiet Filipa Videnova i jak się okazało, decyzja ta była w stu procentach słuszna. Bułgar szybko rzucił osiem oczek, a Asseco Prokom jeszcze przed końcem pierwszej kwarty odrobił wszystkie straty i wyszedł na prowadzenie 29:20. Gospodarze byli jeszcze w stanie zmniejszyć straty do pięciu oczek, gdy dwa trafienia zanotował Grady Reynolds (26:31) i po chwili do trzech, kiedy punkty zdobył Tomasz Śnieg (30:33), lecz od tej pory na parkiecie w Koszalinie dominowali już tylko goście.

Swój powrót do ekstraklasy zaakcentował celną trójką Szubarga, pod koszem nie było mocnych na Adama Hrycaniuka i Asseco Prokom krok po kroku zwiększał swoją przewagę. Do przerwy wynosiła ona jedenaście oczek (51:40), zaś tuż po zmianie stron urosła jeszcze bardziej. Trener Pacesas kontrolował grę swoich koszykarzy poprzez stosowanie szerokiej rotacji, a ci odwzajemniali się skuteczną postawą. Kiedy z dystansu przymierzył Ewing, mistrzowie Polski prowadzili już 63:45, a gdy na początku czwartej kwarty swoje jedyne trafienie w tym spotkaniu zaliczył Tommy Adams, na tablicy wyników pojawił się rezultat 80:56.

Symbolem gry zespołu prowadzonego przez Mariusza Karola jest postawa Fraziera. Amerykanin kapitalnie rozpoczął te zawody od czterech trójek z rzędu i wtedy AZS był w stanie nawiązać wyrównaną walkę z czempionem. Gdy jednak skrzydłowy przestał trafiać (w trzech kolejnych odsłonach tylko dwie z jego dziewięciu prób okazały się celne), cała drużyna zaczęła mieć wielkie problemy w ataku.

Ostatecznie jednak gospodarze ustrzegli się katastrofy i w czwartej kwarcie zmniejszyli starty do dziesięciu oczek, zawdzięczając to ambitnej postawie Grzegorza Arabasa czy Igora Milicicia. Gdy już przegrana miejscowych stała się faktem, kibice zgromadzeni w hali rozpoczęli między sobą rozmowy na temat ilości asyst, które może mieć na swoim koncie naturalizowany Polak.

Wiadomo było, że rozgrywający AZS potrzebował ośmiu podań by pobić rekord Polski wszechczasów dzierżący przez Tomasa Pacesasa, obecnego trenera Asseco. Po trzech kwartach 34-letni koszykarz miał na swoim koncie cztery asysty i każde kolejne podanie do partnera przysparzało większych emocji niż aktualny wynik. Ostatecznie skończyło się na sześciu asystach, co oznacza, że na chwilę obecną Milicić ma na swoim koncie dokładnie 890 podań, podczas gdy Pacesas - 891. W kolejnym meczu playmaker AZS z pewnością przejdzie do historii, ale póki co to Litwin jest górą. I zarówno pod względem asyst, jak i w kontekście niedzielnego meczu.

AZS Koszalin - Asseco Prokom Gdynia 83:93 (20:29, 20:22, 16:27, 27:15)

AZS: Winsome Frazier 22, Grady Reynolds 15, George Reese 13, Tomasz Śnieg 12, Grzegorz Arabas 8, Slavisa Bogavac 7, Igor Milicić 6, Mirosław Łopatka 0

Asseco Prokom: Daniel Ewing 15, Filip Videnov 15, Adam Hrycaniuk 14, Piotr Szczotka 13, Robert Witka 10, Krzysztof Szubarga 7, Ronnie Burrell 6, Ratko Varda 6, Courtney Eldridge 5, Adam Łapeta 0

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×