Jedno jest pewne – przygraniczna drużyna na pewno nie będzie miała gorzej niż przed rokiem. Jeżeli budżet będzie miał się zmienić, to poprawi się tylko na lepszy, bo wyższy. W dalszym ciągu koszykarska drużyna ze Zgorzelca zależna będzie od funduszy Kopalni Węgla Brunatnego "Turów" i Elektrowni Turów.
- Prawdę mówiąc, nie jest dla mnie istotne to, kto będzie dawał pieniądze na funkcjonowanie klubu. Czy będzie to centrala w Warszawie, czy kopalnia, czy elektrownia. To nie jest ważne. Ważne jest to, żeby te pieniądze były – mówi na łamach "Gazety Wyborczej" Piotr Waśniewski, prezes PGE Turowa.
Zgorzelecki klub zawarł już jedną umowę. Roczny kontrakt z opcją przedłużenia na kolejny podpisał trener Saso Filipovski. Dla Słoweńca nie liczyły się pieniądze zawarte w umowie, ale kwota, która zapewni mu bezproblemowe prowadzenie drużyny, a także będzie miał budżet, który pozwoli mu zbudować taki skład, jaki chce. Drużyna ma z powodzeniem walczyć w Pucharze ULEB oraz w polskiej lidze, więc wszystko wskazuje na to, iż nie ma powodów do zmartwień, skoro na statku pozostał Filipovski.
Słoweńskiego trenera czeka prawdziwa przebudowa dwuletniego składu, bowiem na pewno zabraknie w wicemistrzowskim składzie Andresa Rodrigueza i Slobodana Ljubotiny, którzy podpisali umowy poza Polską. Nowe umowy z koszykarzami zostaną podpisane najprawdopodobniej dopiero, gdy znany będzie budżet klubu.