Zmiażdżeni w ofensywie - relacja z meczu Kotwica Kołobrzeg - AZS Koszalin

Już początkowe akcje spotkania pomiędzy Kotwica Kołobrzeg a AZS Koszalin pokazały, że tego wieczora gospodarze będą tylko tłem dla bardzo szybko i skutecznie grających zawodników trenera Mariusza Karola. Ostatecznie koszalinianie pokonali rywala 93:76, zaś bardzo blisko historycznego triple-double był Igor Milicić. Naturalizowanemu Polakowi do osiągnięcia tego wyczynu zabrakło tylko jednej asysty.

Fani Kotwicy Kołobrzeg mieli prawo być przed meczem z AZS Koszalin w doskonałych humorach. Bez przesadnego zadufania mogli też typować zwycięstwo swojego zespołu w środowym spotkaniu. Wszystko za sprawą dwóch zwycięstw w trzech ostatnich meczach podopiecznych Dariusza Szczubiała, osiągniętych przeciwko drużynom z czołówki - najpierw Kotwica sensacyjnie okazała się lepsza od Asseco Prokomu, a kilka dni później wywiozła cenne zwycięstwo ze Starogardu Gdańskiego.

Koszalinianie nie mieli jednak zamiaru bać się pojedynku z "Czarodziejami z Wydm" i już w pierwszej kwarcie pokazali, kto tego wieczora będzie rządził na parkiecie w Hali Milenium. Nie do zatrzymania dla gospodarzy był George Reese, który szybko zdobył dziewięć oczek, zaś pod koszem Grady Reynolds co i rusz ogrywał Darrella Harrisa. Nie słaba gra w trumnie była jednak przyczyną tego, że po dziesięciu minutach przyjezdni prowadzili 23:10, ale bardzo przeciętna postawa rozgrywających gospodarzy.

Ani Anthony Fisher, ani Jessie Sapp nie byli bowiem w stanie poprawie skonstruować akcji swojego zespołu w przeciwieństwie do Igora Milicia. Chorwat z polskim paszportem koncertowo prowadził grę AZS i już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie cztery asysty i cztery zbiórki. W drugiej kwarcie natomiast zdobył osiem oczek, a że miał jeszcze oprócz tego pięć asyst i sześć zbiórek, w drugiej połowie mógł skoncentrować się bardziej na dążeniu do triple-double, niż na walce z Kotwicą. Jeszcze przed przerwą koszalinianie przekroczyli bowiem dwadzieścia oczek różnicy (52:30).

Kotwica nie była w stanie odpowiadać na celne rzuty Reese czy Reynoldsa, choć swoje pod koszami zaczął robić Harris. Amerykański środkowy rzucił 12 z 20 punktów swojego zespołu w drugiej kwarcie, a dodatkowo zebrał osiem piłek, ale osamotniony w walce nie był w stanie zapewnić poprawy jakości gry drużyny. Wszystko dlatego, że beznadziejnie radził sobie Ted Scott. Supersnajper z Kołobrzegu rozpoczął co prawda spotkanie od dwóch celnych trójek, ale następnie spudłował dziewięć kolejnych rzutów i do przerwy legitymował się skutecznością 2/11, a po trzeciej kwarcie - 3/14.

Na domiar złego dla trenera Szczubiała, po zmianie stron uaktywnił się trzeci z amerykańskich muszkieterów w zespole Mariusza Karola - Winsome Frazier. Skrzydłowy rzucił w tej części spotkania dziewięć oczek, zaś po trafieniu Reese’a, przewaga AZS sięgnęła już 27 punktów w połowie trzeciej kwarty (44:71). I choć gospodarze odblokowali swoją ofensywę w ostatniej odsłonie, trafienia Scotta czy Michała Wołoszyna nie zdały się na nic. Ostatecznie miejscowi przegrali bowiem 76:93.

Igor Milicić do końca pojedynku dawał lekcję rozgrywania, kreowania gry, a także pracy zespołowej playmakerom Kotwicy. Doświadczony 35-latek nie forsował niepotrzebnych rzutów, decydując się na indywidualne popisy tylko wtedy, gdy wiedział, że jego działanie może przynieść korzyść drużynie i koncentrował się głównie na dogrywaniu piłek partnerom i, co ciekawe, pomocy w walce na desce. Ostatecznie okazał się najskuteczniejszym zbierającym swojego zespołu (12 piłek), a że do tego wyniku dodał również 10 punktów, do osiągnięcia triple-double zabrakło mu tylko... jednej asysty. Czyli tego elementu, w którym jest najlepszy.

Kotwica Kołobrzeg - AZS Koszalin 74:93 (10:23, 20:29, 22:25, 22:16)

Kotwica: Darrell Harris 16, Ted Scott 15, Jessie Sapp 11, Łukasz Diduszko 8, Michał Wołoszyn 7, Anthony Fisher 6, Sławomir Sikora 6, Bartosz Sarzało 5

AZS: George Reese 26, Winsome Frazier 21, Grady Reynolds 18, Igor Milicić 10, Grzegorz Arabas 8, Slavisa Bogavac 5, Tomasz Śnieg 5, Sebastian Balcerzak 0

Źródło artykułu: