Jadąc na trzeci mecz do Gdyni zarówno sztab szkoleniowy Wisły Can Pack Kraków, jak i same zawodniczki, wierzyły mocno w to, że uda się zakończyć serię w trzech meczach i móc spokojnie przygotowywać się do walki w ścisłym finale. Zgodnie z zapowiedziami zawodniczki spod znaku Białej Gwiazdy od początku rzuciły się do ataku, w całym meczu zademonstrowały znakomitą skuteczność, wywalczyły 90 punktów i pewnie pokonały po raz trzeci w półfinałch gdyński Lotos.
Krakowianki rozpoczęły od początku od maksymalnego wykorzystania swojej najskuteczniejszej broni, jaką niewątpliwie jest podkoszowa Ewelina Kobryn. Ta do perfekcji wykorzystywała swoją przewagę fizyczną pod koszem, a jako że znakomicie w mecz weszła Paulina Pawlak, już po pierwszej kwarcie przyjezdne miały dziesięć punktów przewagi.
Środkowa Białej Gwiazdy grała koncertowo, a drugą kwartę rozpoczęła od... celnego rzutu zza linii 6,75. Gdy po chwili dodała kolejnych pięć punktów, a kolejną trójkę ustrzeliła Erin Phillips, na tablicy wyników było już 37:22 na korzyść Białej Gwiazdy. Dominacja krakowianek nie podlegała dyskusji, a do szatni schodziły one z trzynastopunktową zaliczką.
- Udało się zdobyć aż 44 punkty w pierwszej połowie meczu, co w tej hali jest bardzo dobrym wynikiem. Najważniejsze, że gramy dobrze. Cieszy również bardzo nasza skuteczność i konsekwencja gry w ataku - powiedziała w przerwie meczu stacji TVP Sport Pawlak, która w całym meczu zapisała na swoim koncie 10 punktów i 6 asyst.
Receptą na odrabianie strat po przerwie w obozie Lotosu miało być poprawienie gry w defensywie i walce na deskach. Niestety nic z tego nie miało miejsca. Starała się jak mogła Monica Wright, która w całym meczu okazała się być najskuteczniejszą koszykarką, ale w pojedynkę nie była w stanie niczego wskórać. Na domiar złego w obozie Białej Gwiazdy w końcu otworzyła się Nicole Powell, która w tej części meczu wywalczyła wszystkie swoje punkty, a jej zespół miał 18 "oczek" przewagi przed decydującą częścią meczu.
Koszykarki Wisły Can Pack Kraków wskazały sobie wysoki cel do nieba, którym jest mistrzostwo Polski
Ostatnia kwarta nie przyniosła już żadnych zmian, bo i nie mogła. Przewaga Białej Gwiazdy po dwóch kolejnych trójkach Phillips wzrosła już do 25 punktów i sprawa wygranej oraz awansu do wielkiego finału rozgrywek została rozstrzygnięta.
Ekipa z Krakowa po dwóch latach powróciła zatem do wielkiego finału rozgrywek Ford Germaz Ekstraklasy i powalczy o swój kolejny tytuł mistrzowski. Na razie nie wiadomo jeszcze, która z drużyn będzie rywalem Białej Gwiazdy w drodze na sam szczyt, bowiem w drugim półfinale sprawa jest nadal nierozstrzygnięta.
Wisła musiała spotkanie w Gdyni wygrać. Krakowianki grały niesamowicie skutecznie, wykorzystywały każdą swoją przewagę, grały konsekwentnie w ataku i znakomicie dzieliły się piłką. Pod koszami nie do zatrzymania były Kobryn i Jelena Leuczanka, na obwodzie królowała Phillips, a tylko małą próbkę swoich możliwości dała Powell.
Wśród pokonanych starała się jak mogła Wright, dzielnie wspierały ją Elina Babkina oraz Milka Bjelica, ale to nie mogło wyrządzić wielkiej szkody wielkiemu faworytowi rozgrywek. Trener Georgios Dikaioulakos nie mógł skorzystać w tym meczu z usług czterech podstawowych zawodniczek, a to musiało zrobić różnicę.
72:90
(16:26, 15:18, 23:28, 18:18)
Lotos: Monica Wright 28, Elina Babkina 19, Milka Bjelica 10 (11 zb), Małgorzata Misiuk 8, Paulina Krawczyk 5, Olivia Tomiałowicz 2, Claudia Sosnowska 0, Magdalena Ziętara 0.
Wisła Can Pack: Ewelina Kobryn 24, Erin Phillips 18, Nicole Powell 12, Jelena Leuczanka 11, Paulina Pawlak 10, Magdalena Leciejewska 7, Gunta Basko 4, Katarzyna Gawor 2, Katarzyna Krężel 2, Andja Jelavic 0, Maja Vucurovic 0, Agnieszka Śnieżek 0.
Stan rywalizacji: 3:0 dla Wisły Can Pack Kraków, awans Wisły Can Pack Kraków do finału