NBA: Chicago i Miami coraz bliżej półfinałów
Paweł Sala
O tym wieczorze z pewnością chcieliby zapomnieć koszykarze Philadelphii 76ers. LeBron James i spółka dość łatwo rozprawili się w drugim spotkaniu z podopiecznymi Douga Collinsa.
Wygrana ponad dwudziestoma punktami to zasługa w głównej mierze Wielkiej Trójki James, Dwayne Wade oraz Chris Bosh (drugie z rzędu double-double), która w sumie zdobyła 2/3 punktów dla swojej ekipy.
- To była naprawdę kompletna gra w naszym wykonaniu po każdej stronie boiska - stwierdził LeBron James, zdobywca 29 pkt, 7 zbiórek i 6 asyst.
Dwayne Wade, którego występ w poniedziałek stał pod znakiem zapytania z powodu kłopotów z migreną, ostatecznie zagrał i to przez ponad 34 minuty.
- Czuję się znacznie lepiej. Straciłem trochę wagi tego wieczoru, ale myślę, że wykonałem swoją robotę wychodząc na boisko i pomagając swojej drużynie odnieść zwycięstwo - przekonywał D-Wade.
- Zanotowaliśmy świetny występ w defensywie. Pod tym względem - tak uważam - był to najlepszy nasz mecz w tym roku - dodał z kolei Bosh (21 pkt, 11 zb).
To prawda. Żar pozwolił rywalom zdobyć zaledwie 73 punkty w całym spotkaniu. Dla graczy Philadelphii był to drugi tak słaby mecz w play-off pod względem punktowym w ostatnich 56 latach!
- My musimy po prostu grać dalej i próbować walczyć - stwierdził Louis Williams, obrońca Sixers.
Miami Heat prowadzą już 2-0 w serii i stoją przed wielką szansą na pierwszą wygraną w play-off od 2006 roku.
Mecz nr 3 w najbliższy czwartek.
![](http://storage.web3.sportowefakty.pl/oldphotos/480f8c8909133097620439.gif)
![](http://storage.web3.sportowefakty.pl/oldphotos/4ad8dcda1db76072925140.gif)
![](http://storage.web3.sportowefakty.pl/oldphotos/480f87689882c917400080.gif)
![](http://storage.web3.sportowefakty.pl/oldphotos/480f87d71a131036784533.gif)