Zdecyduje siódme spotkanie - relacja z szóstego meczu PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia

W Zgorzelcu miała być wielka fiesta. Tymczasem PGE Turów nie wykorzystał szansy i przegrał w swojej hali szósty mecz z Asseco Prokomem 64:72. O mistrzostwie Polski rozstrzygnie zatem siódmy mecz, który już w poniedziałek (godz. 18) w Gdyni.

Gracze trenera Jacka Winickiego w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzili 3:2. Stało się tak po drugiej wygranej w Gdyni. Nic zatem dziwnego, że w koszykarzach PGE Turowa widziano zespół, który może przerwać siedmioletnią dominację Asseco Prokomu. Czarno-zieloni mieli atut swojego parkietu, a także pękającą od publiczności w szwach halę. Patrząc na całą rywalizację okazuje się, że zgorzelczanom lepiej gra się jednak w Gdyni. Tam wygrali dwa spotkania.

Początek spotkania numer 6 nie zwiastował porażki zgorzelczan.

Dolnoślązacy prezentowali się bardzo dobrze i toczyli z gdynianami wyrównaną i twardą walkę. Po pierwszej kwarcie był remis po 15, a ciężar zdobywania punktów wzięli na siebie Daniel Kickert i Robert Tomaszek. Mniej widoczny niż zwykle był z kolei Torey Thomas, który nie mógł wstrzelić się z dystansu. Amerykanin w całym meczu zdobył "tylko" 10 pkt., miał 3 zbiórki i 4 asysty.

Wracając do przebiegu meczu z dystansu nie mógł też wstrzelić się Marko Brkić, który wrócił na parkiet po kontuzji. Do przerwy Asseco Prokom głównie dzięki dobrej dyspozycji Qyntela Woodsa i Piotra Szczotki wygrywał 37:31.

Po zmianie stron gospodarze wzięli się do odrabiania strat. Dolnoślązacy zaczęli trafiać zza linii 675cm, a po jednej z takich akcji w wykonaniu Kickerta odzyskali prowadzenie (42:41). Później po dobitce Konrada Wysockiego PGE Turów wygrywał najwyżej, bo 48:45. Jak się później okazało było ono ostatnie. Asseco Prokom poprawił grę w obronie. Zgorzelczanie wygrywali wprawdzie walkę o zbiórki i jeszcze w 35. min przegrywali tylko 53:54. W kolejnej akcji, w ważnym momencie, z dystansu trafił Daniel Ewing. Lepiej prezentujący się w całym meczu goście uzyskanej przewagi już nie oddali. Zgorzelczanie walczyli z całych sił, starali się ratować w końcówce faulami, ale nie mieli pomysłu na powrócenie do gry i ostatecznie przegrali 64:72.

- W play-off z Basketem i Treflem rozstrzygaliśmy ostatnie mecze na swoją korzyść. Wierzę, że tak samo będzie w poniedziałek w Gdyni i to my sięgniemy po pierwsze w historii klubu złoto - powiedział po meczu obrońca PGE Turowa Bartosz Bochno. - Byliśmy postawieni pod ścianą. Mimo tego zmobilizowaliśmy się i wyrównaliśmy stan rywalizacji. Uważam, że w tym meczu zdominowaliśmy przeciwnika doświadczeniem - skomentował z kolei skrzydłowy Asseco Prokomu Piotr Szczotka.

O wszystkim, a więc złotych medalach, rozstrzygnie siódmy mecz. Ten już w poniedziałek (godz. 18) w Gdyni.

PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia 64:72 (15:15, 16:22, 17:13, 16:22)

PGE Turów: Kickert 16 (1), Thomas 10 (1), Wysocki 10, Tomaszek 9, Jackson 9 (1), Brkić 5 (1), Gabiński 2, Bochno 2, Kuebler 1.

Asseco Prokom: Widenow 14 (2), Ewing 12(1), Szubarga 10 (1), Szczotka 9, Woods 8, Burrel 8, Hrycaniuk 6, Frasunkiewicz 3 (1), Varda 2, Eldridge 0, Lapeta 0, Zamojski 0.

Stan rywalizacji: 3:3.

Źródło artykułu: