Muszę się dostosować, a nie komentować - wywiad z Jarosławem Zyskowskim, nowym trenerem Tęczy Leszno
Pod koniec listopada 2010 roku Jarosław Zyskowski przestał pełnić funkcję trenera koszykarek Odry Brzeg. Dość szybko - bo już w styczniu - znalazł nową pracę w zespole BBV Eagles Leipzig w niemieckiej Bundeslidzie. Zespół ten był murowanym kandydatem do spadku i tak też się stało, jednak do utrzymania się w lidze zabrakło jednej sekundy. Wiele wskazuje na to, że "Zyzio" powróci do Ford Germaz Ekstraklasy.
Mariusz Kolekta
Mariusz Kolekta: Został pan trenerem Tęczy Leszno - zastępując swojego imiennika Jarosława Krysiewicza. Co zadecydowało o tym?
Jarosław Zyskowski - Zadzwonił do mnie Prezes Odry Brzeg Bolesław Garnczarczyk i zapytał czy chciałbym pracować w Lesznie. Wiedział, że jestem bliski podpisania umowy z jednym z zespołów PLKK i chyba wolał żebym pracował w Lesznie, niż u jakiejś innej konkurencji. Prezesi Odry i Tęczy ostro rywalizują poprzez boisko, ale prywatnie są wielkimi przyjaciółmi. Formalnie kontraktu jeszcze nie podpisałem czekam na przesłanie go z Leszna.
Sezon w Lipsku w Niemczech nie do końca się udał - dlaczego?
- Sezon w Lipsku to dla mnie osobiście bardzo pozytywny okres. Moja trenerska praca została dostrzeżona, mam ofertę dwuletniego kontraktu z Bundesligi. Zespół z Lipska w poprzednich trzech sezonach spadał z ligi, a przed startem ostatniego sezonu był przedstawiany jako stuprocentowy kandydat do spadku. W tym roku zabrakło jednej sekundy do realizacji celu. Ostatni mecz przegraliśmy "buzzer beaterem" (rzut równo z kończącą spotkanie syreną, często przesądzający o losach meczu - dop. MK). Podjąłem się ciekawego wyzwania, koszykarscy trenerzy z Polski nie wyjeżdżają za granicę często - w szczególności na Zachód. Po za tym w Niemczech pracujemy jako podwładni, a nie jako szefowie, a to sprawia pewne pozasportowe utrudnienia...
Jak oceniłby pan ligę niemiecką na tle polskiej ekstraklasy?
- Porównując ligę niemiecką do polskiej powiedziałbym, że zabierając zespoły euroligowe z naszej ligi otrzymalibyśmy poziom ligi niemieckiej.
Czy oprócz oferty z Leszna miał pan inne propozycje?
- Tak, w tym jedna z kanadyjskiego uniwersytetu, ale ja występowałem w roli "przystawki", a mój syn był "daniem głównym i deserem". Problem zrodził się z państwowym egzaminem językowym - TOEFL. Nie jestem jeszcze gotowy, żeby go zdać.
Od niedawna wszedł kontrowersyjny przepis w FGE o tym, że na boisku będzie mogła przebywać już tylko jedna Polka - jak pan się odnosi do tej zmiany?
- Jako trener muszę się dostosować do przepisów, a nie je komentować. Zresztą ustalając ten przepis chyba nikt z PZKosz lub PLKK nie pytał się o to trenerów...