Dariusz Maciejewski: Zagrać dwa razy lepiej

Od porażki polskie koszykarki rozpoczęły zmagania o tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu. Podopieczne Dariusza Maciejewskiego uległy Czarnogórkom i teraz staną do boju o przetrwanie w turnieju. Rywalem będą Niemki, które w sobotę pozostawiły bardzo pozytywne wrażenie podczas konfrontacji z Hiszpanią. Biało-czerwone muszą ten mecz wygrać, w co mocno wierzy sam szkoleniowiec.

- Czarnogóra była od nas zdecydowanie lepsza mając w swoim składzie wielkie indywidualności, których my niestety nie potrafiliśmy zatrzymać. Rywalki grały mądrze, a takie zawodniczki, jak Jelena Skerovic czy Anna DeFoge doskonale potrafią złamać w pewnym momencie taktykę, która przynosi doskonałe korzyści ich drużynie - mówi o pierwszym meczu polskiej reprezentacji na Women EuroBasket 2011 trener Dariusz Maciejewski.

W sobotni wieczór team z Bałkanów pokazał klasę i pełnię swoich możliwości. Wspomniane już Jelena Skerovic z Anną DeForge czy Jelena Dubljevic i podkoszowa Iva Perovanovic pokazały koszykówkę na najwyższym światowym poziomie, przeciwko której biało-czerwone nie potrafiły się przeciwstawić w żaden sposób.

- Mieliśmy grać zespołowo przeciwko indywidualnościom rywalek, ale niestety nie było tego w ogóle widać zarówno w ataku, jak i w obronie - komentuje szkoleniowiec. - Od samego początku były też wielkie nerwy. Żeby grać zespołowo ruchy muszą być jak po sznurku, bo inaczej taka taktyka nie ma sensu. Musi być doskonałe zgranie i tempo. Niestety tego zabrakło, dlatego trudno zdobywało nam się punkty.

Turniej nie rozpoczął się więc dobrze dla Polek, a plany były przecież zupełnie inne. - Byliśmy, przynajmniej tak mi się wydawało, dobrze przygotowani na mecz z Czarnogórą. Byliśmy dobrze przygotowani teoretycznie, ale w praktyce wyglądało to zupełnie inaczej - ocenia Maciejewski. - W Czarnogórze są zawodniczki, które lubią grać i potrafią jeden na jeden. Podejmują mnóstwo takich akcji w meczu biorąc na siebie odpowiedzialność. To daje im sukces.

W niedzielę Polki zagrają z Niemkami i będzie to pojedynek o być albo nie być w drugiej fazie. Co trzeba zrobić, żeby wygrać ten mecz? - Musimy zagrać przynajmniej dwa razy lepiej w każdym elemencie w porównaniu do meczu sobotniego. Zwycięstwa musimy szukać w tym, że kilka zawodniczek zdobędzie po 10 czy 12 punktów. To jest nasza siła. W sobotę była praktycznie tylko Agnieszka Szott, a w niedzielę musi być inaczej - przekonuje Maciejewski.

Konfrontacja z Niemkami będzie toczyła się przy ogromnej presji. Każdy bowiem wie, jak ważny jest to pojedynek. Rywalki raczej nie mają nic do stracenia, bowiem przed turniejem nikt na nie nie stawiał. Polki natomiast nadal w marzeniach mają Igrzyska Olimpijskie, zatem tego meczu po prostu przegrać nie mogą. - Na pewno będą nerwy. W sobotę też były, a z tego wynikały nawet pudła w akcjach sam na sam z koszem - mówi Maciejewski.

Początek niedzielnego pojedynku w katowickim Spodku zaplanowano na godzinę 18:00.

Komentarze (0)