Kto mieczem wojuje... Wisła Can-Pack Kraków - Jolly JBS Sibenik 55:69

Celne rzuty za trzy punkty to wizytówka krakowskiej Wisły. W ostatnim ligowym meczu wiślaczki zza linii 6,25 trafiły 13 na 24 rzuty. W środowym, dużo ważniejszym meczu z Jolly Sibenik Biała Gwiazda zginęła od własnej broni. Dwie koszykarki przyjezdnych rzuciły do spółki 8 trójek i poprowadziły swój zespół do zwycięstwa. Chorwacki team tym samym wygrał trzeci mecz w tej edycji Euroligi... w tym drugi z drużyną mistrzyń Polski.

Jarosław Kowal
Jarosław Kowal

Po 10 sekundach środowego meczu Wisła, po ładnej akcji zakończonej rzutem Marty Fernandez prowadziła 2:0. Dobre złego początki, mogli powiedzieć sobie po wszystkim kibice Białej Gwiazdy.

Już po chwili, po celnej trójce Tihany Juric, było 2:3. Od tego momentu przyjezdne z Chorwacji raz po raz oddawały trzypunktowe próby. Dlatego że trzykrotnie w pierwszej kwarcie były to próby skuteczne (na co tylko raz potrafiła odpowiedzieć Anna De Forge), chorwacka ekipa zasłużenie prowadziła po dziesięciu minutach sześcioma punktami. Dodajmy, że wymiar kary mógł być większy, ale Andja Jelavic na 20 sekund przed końcem nie potrafiła wykorzystać sytuacji sam na sam z koszem.

Lepszą grę mistrzyń Polski nareszcie mogliśmy oglądać w drugiej ćwiartce. Po znakomitej akcji Fernandez poderwali się kibice, a niesione głośnym ?jesteśmy z wami? krakowianki w mgnieniu oka odrobiły straty. Na prowadzenie Białą Gwiazdę wyprowadziła Candice Dupree, a przed przerwą Wisła prowadziła 33:30. To było niestety wszystko, na co stać było środowego wieczoru koszykarki spod Wawelu.

I choć przez większość trzeciej odsłony gra była w miarę wyrównana, to postawa koszykarek najlepszej polskiej ekipy minionego sezonu była, lekko mówiąc, irytująca. Rażąca nieskuteczność, a do tego nienajlepsza gra obronna musiały w końcu "zaprocentować". W końcówce swoją, odpowiednio, trzecią i piątą trójkę rzuciły Jelavic i Juric, dzięki czemu zawodniczki z Chorwacji mogły przez ostatnie minuty ze spokojem utrzymywać około dziesięciopunktową przewagę. Tym razem nie pomogli nawet zdzierający gardła kibice.

Mecz skończył się wynikiem 55:69, a trener Tomasz Herkt miał tysiące powodów do niezadowolenia. - Jestem zdegustowany. Na boisku panował chaos. To był streetball, a nie koszykówka! - grzmiał na konferencji pomeczowej szkoleniowiec Wisły, dając jasno do zrozumienia, że taka postawa jego zespołowi nie zapewni upragnionego drugiego miejsca w grupie.

Na domiar złego rosyjski UMMC Jekaterynburg nieoczekiwanie uległ na własnym parkiecie najgroźniejszemu rywalowi wiślaczek, francuskiemu Bourges Basket 62:64. - Do tej porażki doszło w wątpliwych okolicznościach - nie krył rozczarowania trener Herkt. - Rosyjski zespół po przerwie ubrał swój drugi garnitur i roztrwonił swoje kilkunastopunktowe prowadzenie.

O tym, kto zajmie drugie miejsce w grupie B Euroligi koszykarek zadecyduje zatem mecz Wisły na trudnym terenie we Francji z Bourges Basket.

Punkty:

Wisła Can-Pack:
Marta Fernandez 15, Anna DeForge 14, Candice Dupree 12, Ewelina Kobryn 7, Jelena Skerovic 7, Agnieszka Pałka 0, Dorota Gburczyk 0, Anna Wielebnowska 0.

Jolly JBS Sibenik: Tihana Juric 26, Andja Jelavic 19, Jessica S. Dickson 15, Ewelina Gunewa 5, Luca Ivankovic 2, Natallia Terglaw-Tratsiak 2, Lea Fabbri 0, Neda Lokas 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×