Nie tak polscy kibice wyobrażali sobie mecz młodych koszykarzy z Grekami. Biało-czerwoni mieli odnieść łatwe zwycięstwo. Polacy musieli się jednak sporo namęczyć, by w piątek pokonać rywali. Drużyna Jerzego Szambelana pokazała charakter i poradziła sobie z ciążącą na niej presją. - Było ciężko. Ten mecz nam się nie układał - bardzo słaba skuteczność zarówno moja, jak i chyba całej drużyny. Myślę, że to był ten kryzysowy dzień, nasz najsłabszy mecz. Co prawda to dopiero drugie spotkanie, ale ono było najsłabsze. Sądzę, że w sobotę będzie zupełnie inaczej i Chorwaci zostaną pokonani - mówił po meczu Mateusz Ponitka.
Polacy słabo rozpoczęli spotkanie, bowiem Grecy prowadzili już 5:0. Od razu stało się więc jasne, że nie będzie tak lekko, łatwo i przyjemnie jak w potyczce ze Słowenią. - Każdy chciał dać z siebie wszystko i chcieliśmy ich pokonać. Każdy walczył jak tylko mógł, ale nie udawało się. Na początku było bardzo ciężko. Grecy cały czas byli z nami na równi, ale w końcówce pokazaliśmy, że mamy mimo wszystko za sobą troszkę więcej meczów rozegranych niż oni. Wydaje mi się, że to są pozytywne skutki tego - zaznacza Ponitka.
O losach spotkania zadecydowała czwarta kwarta w której biało-czerwoni zwyciężyli 16:8. Przez cały mecz we wrocławskiej hali Orbita Polaków gorąco dopingowała publiczność. Młodzi koszykarze to docenili i po meczu podziękowali za wsparcie. - Jest bardzo fajnie. Bardzo się cieszymy, że kibice są z nami. W czwartek była presja, w piątek było już dobrze - podsumował Ponitka.
Biało-czerwoni są jednym z głównych kandydatów do zwycięstwa w turnieju. Na Polakach ciąży ogromna presja i przez sztab trenerski są oni izolowani od szerszej opinii publicznej.