Zabójczy rytm wicemistrza: relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - Śląsk Wrocław

Po wyrównanej pierwszej połowie PGE Turów złapał swój rytm gry i ostatecznie nie dał Śląskowi szans na nawiązanie walki o korzystny wynik. Przynajmniej do rewanżowego meczu we Wrocławiu zgorzelczanie będą zatem panować na Dolnym Śląsku.

Choć PGE Turów mecz ze Śląskiem wygrał bardzo pewnie, to pierwsza połowa nic takiego nie zapowiadała. Śląsk grał bowiem bardzo twardo i dzielnie przeciwstawiał się faworyzowanym wicemistrzom Polski. Na otwarcie meczu kibicom przypomniał się Bartosz Bochno. Wychowanek PGE Turowa trafił z dystansu i Śląsk objął prowadzenie. – Szatni przed meczem wprawdzie nie pomyliłem, ale czułem się bardzo dobrze. Wszystko było mi znajome i grało mi się z wielką przyjemnością - powiedział obrońca Śląska.

Wrocławianie szli za ciosem i w 3. minucie spotkania wygrywali 8:2 po punktach Aleksandara Mladenovicia. Gracze trenera Jacka Winnickiego starali się złapać właściwy rytm, ale długo nie potrafili odrobić wszystkich strat. Ta sztuka udała się PGE Turowowi dopiero w 8. minucie kiedy chwilę na dzień dobry po wejściu na parkiet z dystansu trafił Ronald Moore (16:14).

Śląsk nie zamierzał rezygnować. Pod koszem dobrze radził sobie Mladenović, a z różnych pozycji punkty dorzucał Slavisa Bogavac i Qa’rraan Calhoun. Z drugiej strony nie do upilnowania byli Konrad Wysocki i Daniel Kickert. - Grałem z nimi w poprzednim sezonie i wiem jak solidni są to koszykarze. Wiedzieliśmy co mamy robić, a mimo tego nie udało nam się ich powstrzymać - tłumaczył Bochno. Wymieniona dwójka graczy wraz z Davidem Jacksonem zdobyła w pierwszych 20. minutach meczu 25 punktów, ale PGE Turów prowadził tylko 37:35.

Po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie. - Mamy takie założenie, że musimy naszą grę opierać na obronie. Dzięki defensywie, którą graliśmy przez 40 minut i dużej rotacji graczy udało nam się doprowadzić do takiej sytuacji, że Śląskowi było bardzo trudno zdobyć punkty w drugiej połowie. Wykorzystaliśmy nasze silne punkty, złapaliśmy rytm, którego nie mogliśmy uchwycić w pierwszej połowie. Chcemy grać taką koszykówkę jak w trzeciej i czwartej kwarcie. Dziękuję swoim zawodnikom za zaangażowanie i walkę. Spokojnie patrzymy w przyszłość - powiedział po meczu trener PGE Turowa Jacek Winnicki.

Po przerwie gospodarze zaczęli grać jak w transie i dzięki świetnej obronie powiększali przewagę w bardzo szybkim tempie. Kapitalnie w tym czasie grał zwłaszcza Daniel Kickert, który w trzeciej kwarcie zdobył 9 pkt. W barwach miejscowych trafiali także Michał Chyliński, Giedrius Gustas, oraz Aaron Cel. Po punktach tego ostatniego z linii rzutów wolnych przewaga zespołu znad Nysy urosła w 29. minucie do 16 punktów (57:41).

W ostatniej kwarcie gracze z Wrocławia starali się niwelować straty, ale nie mieli już pomysłu na odwrócenie losów meczu. Uniemożliwił im to zwłaszcza Cel, który grał świetnie w obronie, a w ataku trzy razy trafił z dystansu. Ostatecznie PGE Turów w derbach Dolnego Śląska zwyciężył ekipę z Wrocławia 77:56.

- Jesteśmy zadowoleni z wyniku. W pierwszej połowie pozwoliliśmy przeciwnikom zdobyć wiele łatwych punktów spod kosza. W drugiej połowie poprawiliśmy rytm gry. Osiem straconych punktów w trzeciej kwarcie, przy 22 zdobytych - to rozstrzygnęło mecz. Myślimy dalej w przyszłość. Jedziemy do Zielonej Góry. Z pewnością takie zwycięstwo jak ze Śląskiem zbudowało atmosferę w naszej drużynie - zakończył obrońca PGE Turowa Michał Chyliński.

- Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze. Niestety w drugiej połowie popełnialiśmy błąd za błędem w obronie. To był nasz mankament. Teraz musimy już skupiać się na kolejnych meczach, które będą dla nas bardzo ważne - zakończył Bartosz Bochno.

PGE Turów Zgorzelec - Śląsk Wrocław 77:56 (21:20, 16:15, 22:8, 18:13)

PGE Turów: Kickert 16 (1), Cel 13 (3), Wysocki 10, Jackson 9, Edwards 7, Gustas 6, Chyliński 5 (1), Jankowski 3 (1), Moore 4 (1), Lauderdale 2, Gabiński 2, Mielczarek 0.

Śląsk: Mladenović 16, Bogavac 9 (1), Vairogs 8, Calhoun 7 (1), Bochno 6 (1), Niedźwiedzki 4, Skibniewski 2, Graham 2, Buczak 2, Koelner 0, Zyskowski 0.

Źródło artykułu: