Trener Zastalu Zielona Góra, Tomasz Jankowski na ten moment wie już o swoim zespole bardzo dużo. Choć nigdy nie można być niczego pewnym, to popularny "Jankes" ma świadomość, że jego zespół w tegorocznych rozgrywkach bez żadnych kompleksów będzie rywalizował w trudnych warunkach. A takie z pewnością są w Koszalinie. Ciasna hala, brak dopingu swoich kibiców, a w dodatku groźny przeciwnik (bilans trzech zwycięstw i jednej porażki AZS-u), na pewno nie wróżyły zielonogórzanom łatwej przeprawy. Mimo tego "Zastalowcy" pokazali jednak, że są charakterną drużyną i w obecnym sezonie będą bardzo niewygodnym rywalem nawet dla czołowych teamów Tauron Basket Ligi.
Po raz kolejny w zielonogórskiej ekipie ojcem sukcesu był Gani Lawal, który zdobył 22 punkty i z tablic zebrał 12 piłek. Co ciekawe Amerykanin zakończył mecz ze stuprocentową skutecznością z gry, trafiając wszystkie dziesięć oddanych rzutów za dwa "oczka". Mierzący 206 cm zawodnik w tej potyczce nie miał łatwego życia z potężnym Marko Lekicem (211 cm), ale potwierdził, że doskonale również daje sobie radę z większymi przeciwnikami. Lawala dzielnie wspierali także Polacy Piotr Stelmach i Kamil Chanas (obaj po 15 punktów), którzy w tym sezonie wyrastają na krajowych liderów zespołu.
W pierwszej połowie praktycznie wyeliminowany z gry został gwiazdor Zastalu, Walter Hodge, którego krył Jeremy Montgomery. Szkoleniowiec AZS-u, Tomasz Herkt, doskonale wie na co stać tego gracza, i plan odcięcia Hodge'a w dwóch pierwszych kwartach wyszedł mu niemal perfekcyjnie.
Po długiej przerwie Portorykańczyk jednak w końcu się aktywizował. Rozgrywający ekipy z Winnego Grodu co prawda nie błyszczał skutecznością z gry (1/6 za dwa i 1/2 za trzy), ale rewelacyjnie wykonywał rzuty osobiste. Hodge nękał "Akademików" swoimi dynamicznymi wejściami pod kosz. A, że wcale tak łatwo nie jest go zatrzymać, to koszalinianie ratowali się faulami. Playmaker Zastalu trafił osiem rzutów wolnych, na tyle samo prób, walnie przyczyniając się do zwycięstwa swojej drużyny.
Przechodząc do przebiegu meczu, to na pewno kluczową jego częścią był początek ostatniej kwarty. Od stanu 56:58 zielonogórzanie zdobyli trzynaście punktów przy zaledwie jednym gospodarzy, doprowadzając do stanu 57:71. Właśnie te trzy minuty okazały się czasem, który pogrążył zespół z Koszalina. Wcześniej spotkanie stało na bardzo wyrównanym poziomie, ale w sporcie zazwyczaj prędzej czy później musi zejść powietrze z którejś ze stron. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 83:91.
AZS Koszalin - Zastal Zielona Góra 83:91 (19:17, 17:25, 20:16, 27:33)
AZS: Lekić 21, Milicić 16, Reese 13, Hannah 11, Dutkiewicz 8, Montgomery 6, Łączyński 4, Bigus 4, Bartosz 0.
Zastal: Lawal 22, Stelmach 15, Chanas 15, Hodge 13, Flieger 10, Dłoniak 7, Mirković 5, Chodkiewicz 3, Rajewicz 1, Sroka 0.