Teoria Chaosu: Koszykówka jest dla Amerykanów?

Jeśli w Polsce klub z najwyższej klasy rozgrywkowej nie posiada w swoim składzie ciemnoskórego Amerykanina jest skazywany na przegraną. I to nie jedną, ale na wiele i na dodatek zapewne byłby wymieniany jako główny kandydat do..spadku. Czemu właśnie ci gracze są tacy świetni? Przede wszystkim dzięki znakomitemu szkoleniu jakie istnieje w Stanach oraz olbrzymiemu wysiłkowi jaki sami wkładają w swój rozwój.

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnio zastanawiałem się dlaczego Amerykanie są tak świetnymi graczami. Grają oni na całym świecie - w Azji, Europie, Ameryce Północnej i Południowej, w Australii oraz Afryce. Co ich jednak wyróżnia, że wszyscy tak ich pożądają? Moim zdaniem duży wpływ na ich umiejętności ma znakomite szkolenie młodzieży w Stanach Zjednoczonych. Wielu ciemnoskórych Amerykanów (bo nie będę oszukiwał, że właśnie o nich chodzi) nie żyje najlepiej. Młodzież więc szuka możliwości szybkiego, dobrego zarobku. I jednym ze sposobów jest gra w koszykówkę. To sport typowy dla nich. Oni w genach mają szybkość o jakiej innym graczom się tylko śni. Czego im więc brakuje? Na początek wyszkolenia technicznego. Niektórzy jednak powiedzą, że biali Amerykanie też trenują. I trudno się z tym nie zgodzić, ale sport ten nie jest wśród nich taki popularny. Oni uwielbiają bowiem baseball oraz hokej. Basket jest więc dla nich niszowy - drugoplanowy.

Koszykówka jest w Stanach tak popularna, że już w wieku 7-9 lat rozpoczynają pierwsze treningi. Z roku na rok stają się lepsi. Kiedy dochodzą do poziomu High School prezentują się bardzo dobrze. Według mnie byliby oni już wówczas spokojnie grać jako tzw. młody zawodnik w PLK. Czego im wówczas brakuje? Lepszych warunków fizycznych oraz poukładanej gry. Tego uczą ich szkoleniowcy drużyn akademickich. Wtedy to bowiem wchodzą w ostatnią fazę przygotowania do prawdziwej gry. Warto nadmienić, że rozgrywki NCAA są niezwykle popularne. Kiedy nadchodzi March Madness, czyli w dosłownym tłumaczeniu "Marcowe Szaleństwo" wszystkie oczy kibiców tej dyscypliny są zwrócone właśnie na młodych, utalentowanych zawodników. Oglądalność jest czasami nawet większa niż spotkań ligi NBA! Każdy kibic chce bowiem poznać tych koszykarzy, zobaczyć ich w akcji i ocenić ich potencjał. Kiedy zaczyna się Final Four NCAA liga NBA pauzuje! To tylko potwierdza jak wielka jest rola młodzieży w koszykówce. W końcu za kilka lat to Ci gracze będą stanowić o poziomie najsilniejszej ligi świata. Warto dodać, że w lidze akademickiej istnieją duże różnice w porównaniu do NBA oraz tych "fibowskich", które są korzystne dla młodych koszykarzy. Przede wszystkim zawodnicy mogą aż 35 sekund rozgrywać jedną akcję a mecz ma dwie połowy, które trwają 20 minut. Poza tym linia rzutu za 3 punkty mieści się 6,02 metra od kosza. W jakim celu istnieją te różnice? Przede wszystkim aby nauczyć ich rozgrywania długich, taktycznych akcji. Zaś dla koszykarzy obwodowych aby wykorzystywali swoje atuty w postaci dobrego rzutu z dystansu.

Co to ma wspólnego z tematem felietonu? Bardzo wiele. W Europie wszystkie oczy są skierowane na rozgrywki najwyższej klasy rozgrywkowej. W Polsce żaden kibic pierwszoligowego klubu nie marzy nawet o tym aby zobaczyć swój zespół w telewizji bo to nie realne, a co dopiero transmisja ze spotkania 18-19 letnich talentów. Sami zawodnicy są też inaczej szkoleni. Na Półwyspie Bałkańskim niemalże każdy zawodnik uczony jest gry daleko od kosza. Dlaczego? Czasami z powodu słabych warunków fizycznych umiejętność skutecznego rzutu za 3 punkty rekompensuje te braki. Natomiast gracz, który pełni rolę silnego skrzydłowego lub centra posiada znakomite warunki fizyczne, potrafi je wykorzystać oraz dobrze rzuca z półdystansu lub 7 metra jest czołowym zawodnikiem solidnych klubów. Podobnie jest zresztą na Litwie. Całkiem inaczej zaś w Polsce.

Podczas rozmowy z redakcyjnym kolegą stwierdziłem, że gdyby Europejczycy mieli tak świetne szkolenie (i tak wczesne) jak jest obecnie w USA to byliby równie świetni jak LeBron James czy Kobe Bryant. On zaś uważał inaczej. Stwierdził, że ciemnoskóry Amerykanin w genach ma świetne przystosowanie do gry w koszykówkę. Uważam, że to jednak nie jest prawda. Bowiem jak Amerykaninie mogą mieć to w genach skoro w większości przodkowie tych zawodników nawet nie mieli pojęcia o baskecie. Tym samym nie można więc stwierdzić, że talent przeszedł z ojca na syna. Wręcz przeciwnie oni nie mając nawet tak wielkiego talentu, swoją olbrzymią pracą rozwinęli się na tyle, że są lepsi nawet od niezwykle zdolnych zawodników z Europy, którzy jednak nie mają tak świetnego szkolenia.

Do czego więc zmierzam? Europa powoli podąża śladami NBA. Już za parę lat przepisy zarówno na Starym Kontynencie jak i w Stanach Zjednoczonych będą identyczne. Wówczas trzeba będzie brać przykład z myśli szkoleniowej Amerykanów. Jeśli to się uda to ilość koszykarzy spoza Ameryki Północnej na parkietach najsilniejszej ligi świata zdecydowanie wzrośnie. Problem jednak w tym, że aby tak było trzeba wydać więcej pieniędzy na młodzież, która jest przyszłością niż na koszykarzy, którym bliżej do emerytury niż młodości. Tak niestety jest obecnie w Polsce.

Komentarze (0)