Żadnych pochopnych ruchów ze strony Rosy Radom

Wtorkowa konferencja prasowa Rosy Radom dotyczyła w pierwszej kolejności rozwiązania kontraktu z Rafałem Glapińskim. Można było spodziewać się większej liczby radykalnych środków, ale zarząd klubu, w osobach Roberta Bartkiewicza i Przemysława Saczywko, wykazuje stoicki spokój. - Trener i zawodnicy mają nasze wsparcie - mówi jasno prezes.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Zarówno kibice i całe sportowe środowisko Radomia, jak i zarząd klubu, sztab szkoleniowy oraz sami zawodnicy nie są zadowoleni z osiągniętych do tej pory rezultatów. Dobrze, że doskonale zdają sobie sprawę ze swojej postawy, która jest daleka od oczekiwań. Ostatnia porażka (na wyjeździe z AZS-em Kutno - przyp.red.) dała mocno do myślenia najważniejszym osobom w Rosie. - Mocno się zastanawiamy nad tym, co zrobić, aby pomóc zespołowi - przyznaje wiceprezes Przemysław Saczywko.

Znana w Radomiu rodzina od lat inwestuje bowiem własne pieniądze w koszykówkę, a efektem tych działań ma być spełnienie marzeń o występach drużyny w ekstraklasie. - To jest nasza pasja, nasza odpowiedzialność wobec miasta i mieszkańców, ale prawda jest taka, że żyjemy tym sportem, przeżywamy wspólne zwycięstwa i porażki - dodaje Saczywko. Wtóruje mu prezes Robert Bartkiewicz: - Przyglądamy się sytuacji pierwszego zespołu na bieżąco, analizujemy sytuację i chociaż być może tego nie widać, podejmujemy decyzje i działania zmierzające do tego, aby działo się lepiej.

- Nie bagatelizujemy sytuacji i nie czekamy z założonymi rękami - kontynuuje. Jednocześnie wymienia wiele sposobów na poprawę gry Rosy. - Ustawienia taktyczne, inny dobór zawodników, wyegzekwowanie od nich innej postawy czy innych zachowań na boisku - wylicza. Zdaje sobie sprawę z tego, iż efektów nie będzie widać natychmiast, tj. po jednym czy nawet dwóch spotkaniach.

Obaj sternicy podkreślają, że najłatwiej byłoby całą winą za zaistniałą sytuację obarczyć szkoleniowców. Wiedzą jednak doskonale, iż podejmowanie gwałtownych działań mogłoby drużynie tylko zaszkodzić. Na sukces pracuje się cały sezon, więc za wcześnie na rozliczenia i indywidualne oceny. - Wielokrotnie dawaliśmy już świadectwo, że łamiemy pewne standardy w polskiej koszykówce, tak i teraz, w tym momencie ruch, który podjęliśmy, nie będzie pochopnym - uspokaja Bartkiewicz.

Jak mówi, bilans Rosy nie jest w prawdzie zadowalający, ale nie jest też tragiczny. - Pokonaliśmy kilka bardzo mocnych drużyn, zagraliśmy kilka bardzo dobrych meczów i o tym nie należy zapominać. Nie jest tak, że jest wszystko źle, jednak były też takie fragmenty, że nasza niemoc była zadziwiająca i nie do przyjęcia w takim składzie, jaki posiadamy - podkreśla. Prezes zauważa, że z tej sytuacji można wyciągnąć także pozytywne wnioski. - Jeśli wspólnie pokonamy ten trudny moment, w którym znalazła się drużyna, to nas bardzo umocni i pomoże nam jeszcze wiele w tym sezonie osiągnąć. Paradoksalnie, ten kryzys może nam pomóc w decydującym momencie sezonu, kiedy będziemy już zahartowani psychicznie i gotowi na najważniejsze mecze w play off - kończy.

Deklaracje o wzajemnej pomocy w trudnym położeniu wiceprezes Saczywko usłyszał ze strony koszykarzy i sztabu szkoleniowego. - Nie pozostaje mi nic innego, jak je wesprzeć - oznajmia. - Będzie fajnie jak razem przezwyciężymy kryzys. Cieszę się, że zarząd nie podjął pochopnych ruchów i daje nam wsparcie. Zachowanie zarządu pomoże nam w poprawie tego, co było złe. My ze swojej strony obiecujemy, że będziemy walczyć w każdym meczu i sprawiać, aby Rosa stawała się wizytówką Radomia - w podobnym tonie wypowiedzieli się na koniec pierwszy trener Piotr Ignatowicz i kapitan Piotr Kardaś.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×