Długi Siarki wobec graczy, prezes Pyszniak śmieje im się w twarz

Prawomocne wyroki sądów nie robią wrażenia na prezesie Siarki Tarnobrzeg Zbigniewie Pyszniaku. Zalega on byłym koszykarzom tego zespołu pieniądze, jednak nie garnie się do ich spłaty, co więcej - śmieje się w twarz zawodnikom i mówi, zapewnia, że utrudni im odzyskanie zaległości.

W tym artykule dowiesz się o:

Siarka Jezioro Tarnobrzeg wygrała ostatnio bardzo ważny pojedynek w Tauron Basket Lidze przeciwko Anwilowi Włocławek. W Tarnobrzegu nie jest jednak tak różowo, jakby się wydawało, bowiem prezes tego klubu Zbigniew Pyszniak równie często jak w hali, melduje się w salach sądowych. Wszystko za sprawą zaległości finansowych tego zespołu wobec byłych koszykarzy m.in. Michała Barana, Adriana Czerwonki, Piotra Misia, czy Karola Szpyrki.

W większości wszystko rozbija się o nieuregulowane spłaty zaległych premii. Koszykarze Siarki mieli takie obiecane za awans do najlepszej czwórki I ligi przed dwoma laty, za awans do Tauron Basket Ligi, a także za pojedyncze mecze. Dodatkowo za wywalczenie prawa gry w najwyższej klasie rozgrywkowej otrzymali oni premię uznaniową od Urzędu Marszałkowskiego. Prezes Pyszniak twierdzi jednak, że może uznać ją na poczet tych obiecanych podpisanymi umowami, których do dzisiaj koszykarzom nie wypłacił.

- Pan Pyszniak mija się z prawdą. Jeśli chodzi o premie, którą zawodnicy dostali od Urzędu Marszałkowskiego pragnę wyjaśnić, iż było to przyznane uznaniowo, uzależnione wyłącznie od decyzji wojewody. Żaden z nas nie miał wpisanej tej premii w kontrakcie, gdyż została ona przyznana dopiero po awansie do Tauron Basket Ligi. Zatem pan Pyszniak nie ma żadnych podstaw do tego, aby twierdzić, że mógł on zaliczyć ją na poczet premii przysługujących na podstawie kontraktu, co zostało potwierdzone w wyroku sądu - mówi Karol Szpyrka.

- W żaden sposób nie naginam kontraktu jak twierdzi Pan Pyszniak. Sądy dwóch instancji potwierdziły zasadność moich zdań i w takim brzmieniu oczekuję ich realizacji - nie domagam się niczego poza należnym mi wynagrodzeniem - dodaje.

Zaległości w postaci premii to jednak nie jedyne, jakich nie otrzymali byli zawodnicy tarnobrzeskiego zespołu. Jednym z tych, którzy reprezentowali Siarkę w poprzednich rozgrywkach Tauron Basket Ligi był Michał Baran. Polski rozgrywający zagrał w pięciu meczach ekipy prowadzonej przez - wówczas i prezesa, i jednocześnie trenera Siarki - Zbigniewa Pyszniaka.

Pieniędzy za grę w listopadzie i grudniu 2010 roku Baran jednak nie otrzymał, mimo że Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu 8 lipca 2011 roku zasądził spłatę zaległości przez ASK Siarki Tarnobrzeg wobec koszykarza. Prezes Pyszniak nic sobie z tego jednak nie robi, bowiem w tej chwili ASK KS Siarka oficjalnie nie istnieje, a w Tauron Basket Lidze występuje inny podmiot jakim jest KKS Siarka Tarnobrzeg SA z siedzibą w Tarnobrzegu. Utworzenie nowej spółki było konieczne, ponieważ klub działający w formie stowarzyszenia nie mógł być uczestnikiem Ligi Kontraktowej.

To sprawia, że prawnie klubowi występującemu w tej chwili w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce zarzucić niczego nie wolno. Poszkodowanymi są jednak byli zawodnicy tarnobrzeskiego zespołu, którzy mają w rękach prawomocne wyroki sądów przyznające im spłatę zaległych pieniędzy wraz z odsetkami, tylko że owych wynagrodzeń nadal otrzymać nie mogą.

Byli koszykarze tłumaczą, że prezes Pyszniak unika kontaktów z nimi. Na pytania odnośnie spłaty zadłużenia odpowiada wyjątkowo opryskliwie, nie kryjąc swojej niechęci do zawodników. Tłumaczy, że pieniądze zalega im Autonomiczna Sekcja Koszykówki KS Siarka, której konta są puste. I tak byli reprezentanci Siarki są w martwym punkcie.

Komentarze (2)
avatar
QSalek
16.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
identyczna sytuacji niczym w żużlu. Był klub w Rybniku, po sezonie zmienił nazwę, a zawodnicy zostali na lodzie. Tam też dalej prowadzą go te same osoby. 
iksinski
11.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z.P. niestesty jest typem takim, ktory z łtwoscia wyroluje swoich pracownikow. Zawodnicy są na prawie, przysluguje im to, co mieli zapisane w umowach, a jednak jakimś sposobem prezesina smieje Czytaj całość