Polkowiczanki do Poznania udawały się po wygraną, a trener Arkadiusz Rusin chciał jak najwięcej dać odpocząć czołowym zawodniczkom swojego zespołu, bowiem w ostatnim czasie rozegrał wiele bardzo trudnych meczów w krótkim odstępie czasowym. Na parkiecie w stolicy Wielkopolski zabrakło Evanthi Maltsi, a takie koszykarki, jak Sharnee Zoll czy Iva Perovanovic spędziły na parkiecie tylko po kilkanaście minut.
Taki stan rzeczy nie zmienił obrazu meczu, bowiem wicemistrzynie Polski od początku meczu w pełni dominowały na parkiecie. Doskonale w mecz weszła Joanna Walich, a gdy z ławki dołączyła do niej Megan Frazee, przewaga CCC rosła z każdą kolejną minutą. Przeciwstawić starała się Eliza Horodeńska, która swoimi celnymi trójkami podrywała do walki swoje koleżanki. Na takiego rywala, jakim były jednak polkowiczanki, to pojedyncze skuteczne akcje na niewiele się zdawały.
Przed drugą połową meczu podopieczne trenera Rusina miały 19 punktów przewagi i zdecydowanie nic nie mogło się wydarzyć. Trener Krzysztof Szewczyk mobilizował jak tylko mógł swoje podopieczne, ale przewaga rywalek była widoczna pod każdym względem. Najbardziej było ją widać pod koszami, gdzie niepodzielnie dominowała Frazee. W całym meczu środkowa zza oceanu uzbierała aż 27 punktów i 14 zbiórek. Dodatkowo Amerykanka grała na doskonałej skuteczności, bowiem wykorzystała 10 z 11 oddanych rzutów z gry oraz 7 z 9 rzutów wolnych.
Jeśli chodzi o popisy strzeleckie to godną rywalką chciała być Horodeńska, która w swoich statystykach zapisała 23 punkty. Niestety była jedyną Akademiczką, która na swoim koncie miała dwucyfrową zdobycz punktową. W CCC - oprócz Frazee - były jeszcze trzy inne takie zawodniczki, a to zrobiło końcową różnicę, czyli 41 punktów więcej po stronie triumfatorek.
Dzięki tej wygranej polkowiczanki zakończyły serię dwóch kolejnych porażek w Ford Germaz Ekstraklasie, ale bardziej niż o meczu w Poznaniu, trener Rusin z pewnością myślał o konfrontacji na zakończenie pierwszej rundy rozgrywek, kiedy to do Polkowic zawita niepokonany dotychczas mistrz Polski, czyli Wisła Can Pack Kraków.
Team z Poznania natomiast nadal musi czekać na swoją pierwszą wygraną w sezonie. INEA AZS ma na swoim koncie dwanaście porażek z rzędu i z pewnością nie jest to wynik, który może kogokolwiek satysfakcjonować. Żeby włączyć się do walki o utrzymanie, zespół trenera Szewczyka musi w końcu zacząć wygrywać, bo innej recepty na utrzymanie - jak zwycięstwa - po prostu nie ma...
54:95
(14:24, 19:28, 11:20, 10:23)
INEA AZS: Eliza Horodeńska 23, Joanna Kędzia 8, Aneta Kotnis 7, Dorota Mistygacz 7, Julia Adamowicz 7, Magdalena Gawrońska 2, Kinga Woźniak 0, Nina Janikowska 0, Wioletta Wiśniewska 0.
CCC: Megan Frazee 27 (14 zb), Joanna Walich 17, Valerija Musina 17, Agata Gajda 10, Sharnee Zoll 9, Iva Perovanovic 7, Agata Dobrowolska 7, Agata Szczepanik 1, Agnieszka Majewska 0, Aleksandra Dziwińska 0