XV kolejka była w pierwszej lidze wyjątkowa, w sobotnich zmaganiach przegrały bowiem drużyny z czołówki, co jednak otworzyło dąbrowianom drzwi do udanego finiszu pierwszej rundy, po której umocnili się na fotelu wicelidera (ustępują jedynie Sokołowi Łańcut, z którym przegrali w bezpośrednim pojedynku).
Do Dąbrowy Górniczej przyjechał Znicz Basket Pruszków, który na wyjeździe zwyciężył tylko raz, co w połączeniu z ostatnimi wynikami pruszkowskiej drużyny powodowało, że kibice MKS-u w ciemno brali tylko wygraną. Koszykarze swoją postawą udowodnili, że zasłużyli na drugą lokatę w ligowej tabeli.
- Wbrew pozorom okazało się, że nie mieliśmy większych problemów z drużyną z Pruszkowa. Przed meczem byliśmy skoncentrowani, gdyż nie chcieliśmy pozwolić przeciwnikowi się rozkręcić. Udało nam się to i pozwoliliśmy sobie na to, by cała dwunastka grała i zdobywała punkty. Byliśmy bardziej skuteczni i lepiej broniliśmy. Dodatkowo lepiej wyprowadzaliśmy kontrataki. Przez moment mieliśmy problem z obroną strefową rywali, jednak po kilku zmianach okazało się, że to też nie jest problem. Dwa poprzednie pojedynki rywale przegrali wysoko, więc po niedzielnym meczu można powiedzieć, że drużyna z Pruszkowa pod koniec rundy obniżyła formę - powiedział Wojciech Wieczorek, szkoleniowiec MKS-u.
W niedzielnym meczu wystąpiło dwunastu zawodników, każdy zdobył również punkty. Jednak trener z największą nadzieją wypowiada się o najmłodszych podopiecznych. - Wszyscy się starali i bardzo chcieli. Na mnie duże wrażenie robi gra Mateusza Zawadzkiego i Marcina Piechowicza. To są chłopcy, którzy nie grali w dużym wymiarze czasowym, ale to było tym spowodowane, że w tym tygodniu rozegrali cztery mecze w kategorii juniorów i juniorów starszych. Ten mecz był ich piątym w przeciągu siedmiu dni. Młodzi będą dostawać kolejne szanse, mam nadzieję, że za 2-3 lata będą stanowili o sile naszego zespołu - podkreślił.
Ostatnia kolejka pierwszej rundy zostanie zapamiętana na długo ze względu na wyniki. - W pierwszej lidze nie można pozwolić sobie na to, żeby do meczu podjeść zdekoncentrowanym, to się może bardzo źle skończyć. Humorystycznie powiem, że ta kolejka była rundą cudów, na szczęście nie byliśmy drużyną, która przedłużyła czarną passę faworytów - z uśmiechem stwierdził Wojciech Wieczorek.