W tym jednak przypadku wszystko skończyło się dobrze dla przyjezdnych, którzy po raz drugi przyspieszyli w czwartej kwarcie i odzyskali to, co wcześniej stracili. - W każdym meczu jest tak, że zespół ma chwile zawahania. Na reszcie wszystko było po naszej myśli. Potrafiliśmy jeszcze raz odskoczyć i tego nie stracić, co bardzo nas cieszy - przyznał po sobotnim pojedynku koszykarz Spójni, Hubert Pabian.
Stargardzianie w trwających rozgrywkach przegrali siedem spotkań. Tylko w Dąbrowie Górniczej ani na chwilę nie posiadali większej przewagi. Spójnia kilkoma punktami prowadziła w Gdyni, a znacznie większe zaliczki miała w pozostałych przegranych meczach. Jak całą sytuację ocenia trener, Tadeusz Aleksandrowicz? - Myślę, że przede wszystkim się uczymy. Tak przegraliśmy trzy mecze prowadząc różnicą piętnastu, czy dwunastu punktów. Traciliśmy to w ciągu kilku minut. Każde niepowodzenie chcieliśmy szybko odbić w ataku. Nie nadążaliśmy z powrotem do obrony. Niestety przeważały gorące głowy oraz indywidualizm. Nie można ich było namówić, żeby skupić się na długim, cierpliwym rozgrywaniu piłki i przeczekaniu tej fali- skomentował. Najbardziej spektakularne wpadki Spójni to mecze w Siedlcach i Radomiu oraz pojedynek przed własną publicznością z Polonią Przemyśl, w którym stargardzianie prowadzili po pięciu minutach 17:2.
Doświadczony trener zwrócił również uwagę na fakt, iż większość jego podopiecznych mimo gry na najwyższym poziomie w swoich poprzednich zespołach była raczej zmiennikami. - Tego się trzeba nauczyć. Nie mamy super doświadczonych graczy poza Grudzińskim i Kalinowskim. Pozostali może trochę już grają, ale nigdy nie brali ciężaru gry na siebie, bo nie byli liderami swoich zespołów - przyznał.
Czy mecz 20. kolejki I ligi będzie, więc dobrym prognostykiem na przyszłość, a chwile dekoncentracji będą się pojawiać znacznie rzadziej? To pokażą kolejne starcia, lecz do ideału jeszcze daleko, z czego zdaje sobie sprawę szkoleniowiec. - W tym meczu było podobnie - stwierdził w odniesieniu do spotkania ze Sportino. - Za szybko oddaliśmy kilka rzutów. Nie wpadło nam pięć prób z rzędu. Widzimy ten mankament i nad nim pracujemy. W sobotnim meczu udało się go dość szybko zniwelować, dlatego, że nie było zdecydowanej przewagi i sytuacji rozluźnienia. Cieszę się, że potrafiliśmy wrócić do gry - dodał na zakończenie.