Śląsk nadal w grze! - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Kotwica Kołobrzeg

Był to mecz o bardzo wysokiej stawce, zwłaszcza dla gospodarzy. Śląsk Wrocław, dzięki świetnej postawie w ataku i doskonałej obronie w drugiej połowie nie pozostawił Kotwicy Kołobrzeg żadnych złudzeń, wygrywając pewnie 82:60.

Po sensacyjnej porażce Zastalu Zielona Góra z Polpharmą Starogard Gdański, przed gospodarzami meczu Śląska Wrocław z Kotwicą Kołobrzeg otworzyła się większa szansa awansu do czołowej piątki TBL na koniec sezonu zasadniczego. Wrocławianie musieli jednak wygrać z nadmorską ekipą. W jej barwach zadebiutował pozyskany właśnie strzelec, Demetrius Brown.

Gra rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Błyskawicznie z dystansu trafił Darrell Harris. Qa'rraan Calhoun jednak znów emanował pewnością siebie i odpowiedział dwoma celnymi rzutami zza łuku. Bił "licznik Oławy" (specjalna tablica przygotowana przez fanów, odliczająca ile zostało jeszcze Adamowi Wójcikowi do osiągnięcia magicznej bariery 10,000 punktów w Ekstraklasie), po jego trójce było już 17:11 dla gospodarzy, ale Kotwica dzielnie się trzymała. Łukasz Diduszko, brat występującego w Śląsku Bartosza, popisał się skuteczną akcją i było już tylko 17:15. Pierwszą kwartę zakończyło jeszcze jedno dobre wejście Aleksandara Mladenovicia. Po 10 minutach gospodarze byli na dobrej drodze do skrócenia dystansu do Zastalu - prowadzili 24:19

W szeregach Kotwicy Kołobrzeg nie do zatrzymania dla wrocławskiej obrony był Darrell Harris. Jego akcja dwa plus jeden otworzyła drugą odsłonę gry. Faulował go Calhoun, ale "Q" nic sobie z tego nie zrobił i odpowiedział jeszcze jedną trójką z drugiej strony boiska. Goście nie dawali jednak za wygraną. Nie najwyższa temperatura w hali najwyraźniej dobrze wpływała na ich skuteczność z daleka. Za 3 trafili Diduszko oraz Jessie Sapp i Kotwica wyszła na pierwsze prowadzenie od stanu 3:2. Szybko przebudzili się Mladenović i niesamowity w pierwszej połowie Calhoun (13 "oczek" w 13 minut). Dzięki nim Śląsk prowadził 31:28. Do zdobywania punktów w trudnym momencie włączył się też Robert Skibniewski, który popisał się akcją trzypunktową. Z pomocą Paula Grahama i Mladenovicia trzymali Śląskowi minimalne prowadzenie, a później poprowadzili serial punktowy, który ustalił wynik do przerwy 46:36. W ostatnich sekundach trafił Akselis Vairogs, była to najwyższa przewaga gospodarzy i dawała im komfort psychiczny w szatni.

Na początku trzeciej kwarty historia zatoczyła koło. Łotysz zdobył swoje pierwsze punkty na sam koniec pierwszej połowy i w ten sam sposób rozpoczął drugą. Przy stanie 48:40 obie ekipy jednak stanęły i przez kilka minut nie były w stanie trafić do kosza, popisując się licznymi pudłami (w tym z linii wolnych) i stratami. Impas przełamali dopiero na 3 minuty przed końcem kwarty Mladenović oraz Slavisa Bogavac. Śląsk utrzymywał się na komfortowym prowadzeniu (55:43). Kotwica zupełnie nie radziła sobie z obroną podopiecznych Miodraga Rajkovicia. Wspaniałą końcówkę zaliczył natomiast Mladenović, zdobywając cztery ostatnie punkty i zbierając ważne piłki. Dzięki temu wrocławski zespół prowadził aż 61:45 przed finałową odsłoną.

Fatalna postawa w ofensywie przyjezdnych trwała również w czwartej kwarcie. Przez 12 minut i 30 sekund gry kołobrzeżanie zdobyli ledwie 9 punktów. Po udanej akcji Piotra Niedźwiedzkiego i kolejnej asyście Skibniewskiego było aż 67:45 dla gospodarzy i stało się jasne, iż nic się w tym spotkaniu nie zmieni. Piotr Niedźwiedzki prezentował się bardzo dobrze - zaliczył blok, wymusił faul w ataku i skuteczną akcję dwa plus jeden. Po tej ostatniej przewaga Śląska urosła do 69:45. Jedynym graczem Kotwicy, któremu zależało jeszcze wtedy na dobrym zaprezentowaniu się był debiutujący Demetrius Brown, któremu udało się kilka razy trafić do kosza. W końcówce trener Miodrag Rajković wypuścił na boisko młodszych graczy i stało się jasne, że Śląsk dzięki tej wygranej zbliżył się na punkt do Zastalu i zapewnił sobie co najmniej szóste miejsce, co daje możliwość gry z Anwilem Włocławek w Pucharze Polski.

O zwycięstwie Śląska zadecydowała przede wszystkim doskonała postawa wszystkich graczy, świetnie kierowanych przez niezawodnego Skibwskiego (7 punktów, 7 asyst, 4 zbiórki, 3 przechwyty, 0 strat!). Dobry mecz w ataku zaliczyli momentami dominujący w drugiej połowie Mladenović, a także Calhoun i Graham. W zespole gości jedyną opcją był Harris (19 punktów i 14 zbiórek), ale to było zdecydowanie za mało. W całym meczu Śląsk popełnił tylko 5 strat.
 
Śląsk Wrocław - Kotwica Kołobrzeg 82:60 (24:19, 22:17, 15:9 , 21:15)

Śląsk: Graham 16, Mladenović 14 (8 zb), Calhoun 13, Niedźwiedzki 9, Wójcik 7, Skibniewski 7, Bogavac 7, Vairogs 5, Bochno 3, B. Diduszko 1 (7 zb)

Kotwica: Harris 19, Sapp 9 (9 zb), Brown 8, Ł. Diduszko 8, Wichniarz 6, Djurić 5, Kęsicki 3, Rduch 2

Komentarze (2)
Fan Radexu
7.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oj Derek. A pamiętasz jak twoja Stal poddawała się we Wrocławiu? Pewnie magia Szetyny dalej działa. Szkoda Kotwy bo ładnie zaczęli ten sezon a teraz coś cienko idzie. Oby jednak weszli do Play Czytaj całość
avatar
derek
6.02.2012
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
słaby mecz, kotwica łatwo się poddała