Posypały się trójki i zęby - relacja z meczu AZS PWSZ Gorzów - CCC Polkowice

Koszykarki z Polkowic nie zwalniają tempa. Pomarańczowe tym razem rozgromiły gorzowskie Akademiczki w hali rywalek. CCC zagrało koncertowo przede wszystkim zza linii 6,75 metra. Polkowiczanki po raz kolejny udowodniły, że walczą o mistrzostwo Polski.

Przy tym pojedynkiem murowanym faworytem był zespół z Polkowic. Początkowo jednak ta gra Pomarańczowych nie wyglądała najlepiej. Pierwsze punkty w tym starciu zdobyła Paris Johnson. Akademiczki prowadziły na początku meczu 4:0, chwilę później 10:5 po rzucie Allison Smalley. Jednak w tym momencie na chwilę zatrzymał się licznik gospodyń, a punkty zaczęły zdobywać podopieczne Arkadiusza Rusina. - Początek był dla nas troszkę trudny - mówił po meczu szkoleniowiec CCC.

Polkowiczanki objęły pierwsze prowadzenie przede wszystkim dzięki Valeriji Musinie. Po jej rzucie z dystansu wyświetlał się wynik 13:10 dla przyjezdnych, a to była już trzecia celna trójka Musiny. W pierwszej kwarcie zza 6,75 metra trafiały jeszcze Sharnee Zoll oraz Agnieszka Bibrzycka. Gorzowianki po przejęciu inicjatywy przez CCC zdołały rzucić tylko pięć punktów w drugich pięciu minutach. - Dziewczyny postawiły dobre warunki w defensywie. Zaczęliśmy nieźle bronić - ocenił Rusin.

Po krótkiej przerwie obraz gry zmienił się diametralnie. Do kosza trafiały tylko Pomarańczowe, a gorzowianki zdobywały swoje punkty niemal wyłącznie po rzutach osobistych. Kwarta wygrana 25:5 przez polkowiczanki ustawiła całe spotkanie. W tej części meczu zawodniczkom CCC wychodziło wszystko, Akademiczki natomiast nie były w stanie się bronić. - Kiedy rozszerzyliśmy się to wykorzystywane były zawodniczki pod koszem. Kiedy się zagęściliśmy to były wolne pozycje na obwodzie - powiedział po meczu Dariusz Maciejewski, trener KSSSE AZS.

Zmiana stron nie przyniosła zmiany rezultatu. Mimo że w drugiej połowie gospodynie zaczęły grać skuteczniej, to jednak nie wystarczało na odrabianie strat. Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach, gdy CCC było już pewne zwycięstwa i nieco odpuściło, to gorzowianki zaczęły zdobywać przewagę. Akademiczki w ostatnich dziesięciu minutach odrobiły dziesięć oczek, jednak to nie miało większego wpływu na wynik. Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem gości, a wynik ustaliła Aleksandra Dziwińska rzucając trójkę w ostatnich sekundach.

W zespole gorzowskim najskuteczniejsza była Lyndra Weaver, która uzbierała 20 punktów. Na wyróżnienie zasługują jednak zawodniczki CCC. Przede wszystkim Valerija Musina, która zdobyła 15 punktów, trafiając pięciokrotnie z dystansu i ani razu się nie myląc z tego fragmentu. Cały zespół Pomarańczowych oddał czternaście skutecznych rzutów zza linii 6,75 metra na dziewiętnaście prób. - Życzyłbym sobie w każdym meczu takiej skuteczności - komentował po meczu trener CCC Polkowice.

Obie ekipy kończyły jednak mecz w osłabieniu. W zespole gospodyń przed końcem parkiet opuściła Paris Johnson. - Dostała w brzuch i ją mocno przytkało. Dostała trochę tlenu i myślę, że będzie wszystko w porządku - powiedział na konferencji Dariusz Maciejewski. W drużynie przyjezdnym wcześniej mecz skończyła Iva Perovanovic. - Jedynym punktem, który smuci jest kontuzja Perovanovic, która straciła zęby - mówił natomiast trener polkowiczanek.

Środowe starcie AZS-u oraz CCC pokazał, w jakim miejscu oba zespoły się znajdują. CCC Polkowice to faworyt całej ligi, co także podkreślił trener Akademiczek. - Finał może być tylko jeden. Jest szansa, żeby Polkowice zdetronizowały Wisłę Kraków - stwierdził Maciejewski. Gospodynie tej konfrontacji walczą jedynie o play-off i przetrwanie. Widać to było przede wszystkim na tle takiego zespołu, jakim są Pomarańczowe. - Zespół Polkowic jest poza zasięgiem takich zespołów jak my - dodał trener KSSSE AZS PWSZ.

KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. - CCC Polkowice 62:93 (15:23, 5:25, 15:28, 27:17)

KSSSE: Weaver 20, Johnson 15, Smalley 12, Skobel 11, Kaczmarczyk 4, Chaliburda 0, Maruszczak 0, Jaworska 0, Szajtauer 0.

CCC: Lavender 16, Bibrzycka 15, Musina 15, Maltsi 12, Frazee 11, Perovanovic 6, Gajda 6, Zoll 5, Walich 4, Dziwińska 3.

Komentarze (0)