W poprzednich trzech bataliach przeciwko Anwilowi Włocławek łotewski rzucający Akselis Vairogs zdobył łącznie 21 punktów i jego Śląsk Wrocław za każdym razem przegrywał. W środę w meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski Vairogs rzucił aż 25 oczek (7/15 z gry, 7/8 za jeden, osiem zbiórek, osiem fauli wymuszonych, trzy asysty) i jego zespół wywiózł z Hali Mistrzów bardzo cenne zwycięstwo dające awans do Final Four turnieju. - Nie jestem bohaterem tego pojedynku, ale faktycznie - to ja wykonywałem kluczowe rzuty, które wpadły do kosza - stwierdził Łotysz.
Na trzy minuty przed końcem włocławianie wygrywali jeszcze 68:61 i wydawało się, że nic złego nie może im się przytrafić. Przytrafiło się jednak gapiostwo w defensywie i Vairogs trójką zmniejszył straty do czterech oczek. Po chwili natomiast 42-letni Adam Wójcik (10 punktów) popisał się zdobyciem pięciu oczek (71:69), ale gospodarze rękoma Nicka Lewisa (15 oczek, sześć zbiórek) doprowadzili do dogrywki.
- Ta dogrywka to była tylko na naszą własną prośbę. Przecież jeszcze na kilka minut przed końcem prowadziliśmy kilkoma punktami - mówił wspomniany Lewis, dla którego był to pierwszy mecz w lutym. Wcześniej leczył kontuzję pleców. - Wydaje się... nie, właściwie to jestem pewien - przegraliśmy ten mecz w głowach, bo w pewnym momencie prowadziliśmy już prawie 10 punktami i myśleliśmy, że jest po sprawie. To nas zgubiło - wtórował swojemu koledze Krzysztof Szubarga (tylko pięć punktów, choć także siedem asyst).
Dogrywka potwierdziła starą koszykarską prawdę, że lepiej gra w niej ten, który wcześniej gonił wynik. Wrocławianie, tak samo jak koncertowo rozegrali ostatnie chwile czwartej kwarty, tak samo skutecznie zwieńczyli pięć dodatkowych minut. Zaczął Robert Skibniewski (sześć punktów, siedem asyst), który zaliczył akcję trzy plus jeden, a po chwili do głosu znowu doszedł Vairogs. Łotewski snajper najpierw przymierzył z daleka (78:75), by w kolejnych akcjach trafić trzy z czterech rzutów wolnych. Śląsk prowadził wówczas 81:76, a że próby zmiany losów spotkania przez gospodarzy były nieskutecznie, po ostatniej syrenie to goście mogli cieszyć się z sukcesu.
- Dla nas to było bardzo ważne spotkanie, bardzo zależy nam na Pucharze Polski, bo przecież przez najbliższe dwa i pół miesiąca będziemy grali tylko z zespołami z dolnej połówki tabeli. Zagraliśmy twardo i z wiarą w zwycięstwo. Walczyliśmy do końca i to się opłaciło - komentował środowe zwycięstwo Vairogs.
Wrocławianie prowadzili już do przerwy (42:37), gdyż bardzo dobrze zagrali w drugiej kwarcie, pozwalając zdobyć Anwilowi tylko 15 oczek. Niemniej po zmianie stron wydawało się, że gospodarze złapali wiatr w żagle i to oni awansują do półfinału. Sygnał do odrabiania strat celną trójką dał John Allen (10 punktów), po chwili pięć oczek zdobył Łukasz Majewski (10) i Anwil wygrywał 53:49. Gdy zaś 10 punktów z rzędu rzucił Lewis, przewaga gospodarzy sięgnęła stanu 67:59. Zaliczki tej nie udało się jednak dowieźć do samego końca.
- Moim zdaniem przegraliśmy przez to, że nie umieliśmy złapać właściwego rytmu w ataku. Było bardzo dużo podań, ale generalnie nic z tego nie wychodziło. Większość punktów zdobyliśmy niestety po akcjach indywidualnych - uznał Lewis. Jednocześnie zapomniał dodać o dwóch innych, kluczowych przyczynach porażki. Po pierwsze włocławianie nie trafili aż 11 z 25 rzutów wolnych, a po drugie - popełnili zdumiewającą ilość 20 strat. Co prawda goście również zanotowali tyle samo błędów, ale w pierwszej kolejności to gospodarzowi nie wypada popełnić tylu strat w swojej hali. Tak samo jak nie trafić prawie połowy rzutów osobistych.
Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław 80:83 OT (22:21, 15:21, 25:15, 9:14, 9:12)
Anwil: Harrington 18, Lewis 15, Allen 10, Majewski 10, Edwards 8, Wołoszyn 6, Hajrić 5, Szubarga 5, Kinnard 3, Sokołowski 0
Śląsk: Vairogs 25, Calhoun 12, Mladenović 10, Wójcik 10, Bogavac 9, Graham 7, Skibniewski 6, Diduszko 4, Bochno 0, Niedźwiedzki 0
Skuteczny finisz gości - relacja meczu Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław
W pewnym momencie wydawało się, że Anwil Włocławek po raz czwarty w tym sezonie pokona ekipę Śląska Wrocław i awansuje do półfinału Intermarche Basket Cup. Plany gospodarzy pokrzyżował jednak Akselis Vairogs, który trafił kilka kluczowych trójek i ostatecznie to przyjezdni, wygrywając po dogrywce, zagrają w Final Four Pucharu Polski.