W sobotę dojdzie do rywalizacji zespołów z dwóch zupełnie innych biegunów: po jednej stronie dołujący całkowicie od kilku tygodni Anwil Włocławek, a z drugiej Zastal Zielona Góra, który nie przegrał jeszcze w fazie szóstek, a co więcej - prezentuje kapitalną dyspozycję. Najpierw podopieczni Mihailo Uvalina po prostu roznieśli w pył PGE Turów Zgorzelec, bo inaczej nie da się nazwać 22-punktowego zwycięstwa w hali rywala, a następnie w zupełnie zwykły sposób odprawili z kwitkiem Asseco Prokom Gdynia.
Ten sam Asseco Prokom, z którym Anwil Włocławek przegrał w Gdyni 81:62, dając radę mierzyć się z mistrzem Polski tylko do przerwy. Po przerwie gdynianie nie pozostawili złudzeń, która ekipa jest lepsza, choć tak wysoka przegrana wydawała się na tamten moment nieco na wyrost. Kiedy jednak zespół z Kujaw w kolejnym spotkaniu ponownie przegrał różnicą 21 oczek, stało się jasne, że drużynę dosięgnął kryzys.
Tym samym, murowanym faworytem sobotniej rywalizacji będą zielonogórzanie, którzy zdają sobie sprawę z tego, że w chwili obecnej mogą poszczycić się najlepszą formą spośród wszystkich zespołów w lidze. - Jesteśmy bardzo ambitni i chcemy wygrać każdy mecz. Nie ma dla nas jednak znaczenia to, że Anwil gra słabiej czy lepiej, bo w pierwszej kolejności patrzymy na siebie i na to, co prezentujemy - mówi Kamil Chanas, rzucający Zastalu, który kilka lat temu przywdziewał barwy Anwilu.
- To, że Anwil przegrał ostatnich kilka meczów nic nie zmienia. Oni w dalszym ciągu są bardzo trudnym przeciwnikiem, tym bardziej, że grają u siebie. Jestem pewien, że postawią nam trudne warunki - tłumaczy koszykarz Zastalu, lecz nie wiadomo czy to czysta kurtuazja, czy rzeczywista opinia. Bardzo możliwe, że jednak to drugie, bowiem po chwili strzelec Zastalu dodaje - Ostatnią rzeczą, której teraz potrzebujemy, to uwierzyć przed meczem, że jest już po nim. Nie zlekceważymy Anwilu i zapewniam, że nikt z nas w ten sposób do tego starcia nie podejdzie, bo dla każdego z nas ambicja to najważniejsza rzecz. A na parkiecie chcemy tylko by Zastal wygrywał.
Receptą na pokonanie Anwilu będzie z pewnością odcięcie od podań Corsley’a Edwardsa oraz maksymalnie utrudnienie gry rozgrywającym zespołu. Wspomniany Amerykanin na pewno będzie podwójnie zmotywowany przed tym meczem, bowiem ma w pamięci to, że kilka miesięcy temu nie dał rady środkowemu zielonogórzan, Ganiemu Lawalowi. - Na pewno przygotujemy coś, co pomoże nam odnieść sukces i wywieźć z Włocławka dwa punkty. Co to będzie? Tego nie mogę zdradzić, ale myślę, że da pożądany efekt - mówi Chanas, ale wyniku nie zamierza typować. - Jedziemy do Włocławka z wiarą w zwycięstwo i damy z siebie 100 procent.
W Hali Mistrzów dojdzie w sobotę do bardzo ciekawego pojedynku Chanasa z Dardanem Berishą. Ten drugi zastąpił niejako w Anwilu rzucającego Zastalu półtora roku temu, a w kolejnych miesiącach wygryzł go z reprezentacji Polski. Chanas nie zamierza jednak podchodzić do pojedynku Anwilu z Zastalem w tym kontekście. - Nie myślę o tym w ten sposób. Taki jest sport, że raz jest się w jednym klubie, potem w innym, raz gra się w kadrze, a potem przychodzi do niej ktoś inny. I można przecież grać dobrze w klubie, a trener ma prawo stawiać na innych. Ja jednak wszystkim życzę dobrze, a swoją robotę staram się wykonywać najlepiej jak potrafię. I w ten sposób podejdę do spotkania z Anwilem - kończy swoją wypowiedź zawodnik zielonogórskiego klubu.
Kamil Chanas: Nie zlekceważymy Anwilu
Zastal Zielona Góra to prawdziwa rewelacja końcówki sezonu zasadniczego i dwóch poprzednich kolejek fazy szóstek. Teraz ekipa Mihajlo Uvalina postara się przedłużyć swoją dobrą passę o kolejną wygraną - we włocławskiej Hali Mistrzów przeciwko Anwilowi. W szeregach Zastalu jest jeden gracz, który zna realia koszykówki na Kujawach - Kamil Chanas.