Na przełomie pierwszej i drugiej połowy wydawało się, że Asseco Prokom Gdynia zacznie przejmować inicjatywę w tym spotkaniu. Gdynianie powiększali swoją przewagę głównie za sprawą dobrej dyspozycji Przemysława Zamojskiego, który dwukrotnie z rzędu trafił z dystansu. Mistrzowie Polski schodzili do szatni z przewagą pięciu punktów, a po wznowieniu gry swoje dodał także świetnie grający rozgrywający gdynian Jerel Blassingame, który zdobył dziewięć punktów z rzędu dla swojej drużyny i goście prowadzili już różnicą 12 punktów.
Sytuację dla Trefla zaczął ratować Filip Dylewicz. Skrzydłowy Trefla Sopot grał jak w transie, a przede wszystkim fantastycznie czuł się w rzutach z dystansu. Najpierw dwa razy z rzędu trafił sprzed nosa Przemysławowi Frasunkiewiczowi. Co więcej, trafienia te nie były jedyne, a Dylewicz nadal kontynuował swoją świetną partię. Trafiał jak natchniony, ale goście nadal byli na prowadzeniu.
Dylewicz kontynuował bardzo dobrą grę, a dodatkowo zaczął wspomagać go rozgrywający - Łukasz Koszarek. Reprezentacyjny playmaker już przed decydującą kwartą miał na swoim koncie 11 punktów i tyle samo asyst, a całe spotkanie zakończył z fantastycznym dorobkiem 14 punktów i 16 asyst, co jest rekordem finałów w Polskiej Lidze Koszykówki.
- Trefl zagrał znakomity mecz, szczególnie skuteczność rzutów za trzy punkty nie powtarza się. Byliśmy gotowi na walkę i walczyliśmy do samego końca, jednak parę głupich strat i parę nierozsądnych decyzji, które podjęliśmy w przeciągu całego meczu zaważyły na tym, że w końcówce zabrakło tych paru punktów - stwierdził Adam Hrycaniuk.
- To był bardzo interesujący i twardy mecz, mieliśmy swoje problemy i kryzys w czwartej kwarcie, ale wszyscy moi zawodnicy pozostali skupieni i walczyli do końca. Oczywiście bardzo nam pomogło wsparcie naszych fanów - powiedział trener Karlis Muiznieks.
Po akcjach tej dwójki sopocianie wyszli na prowadzenie. Obaj z bardzo dobrą skutecznością trafiali z dystansu, co przełożyło się na 12 celnych z 21 oddanych trójek. Połowa tego należała do Dylewicza, który łącznie zdobył aż 28 punktów.
Wypracowanej sześciopunktowej przewagi sopocianie nie oddali już do końca, mimo że Asseco Prokom zaciekle walczył od przechylenie szali. Mistrzowie Polski mieli jeszcze do dyspozycji kilka sekund, jednak przy wyprowadzaniu piłki przechwyt zaliczył Łukasz Wiśniewski i to Trefl zwyciężył 84:81.
Bohaterami meczu byli bez wątpienia Filip Dylewicz i Łukasz Koszarek, którzy poprowadzili swój zespół do wygranej. Po stronie gości tylko Jerel Blassingame zagrał na dobrym poziomie. Amerykanin zdobył 27 punktów i miał sześć asyst. Słabiej zaprezentował się Donatas Motiejunas, który miał tylo 10 punktów.
- Po takim w większości dobrym meczu ciężko jest powiedzieć dużo gorzkich słów. Fantastyczna skuteczność Trefla za trzy punkty - 12 trójek na 57 procentach - to pozwoliło im wrócić do gry w trzeciej kwarcie. Nie potrafiliśmy utrzymać tej przewagi, dając wiatr w żagle gospodarzom przewinieniami technicznymi i tego typu rzeczami i w tych pozytywnych emocjach drużyna Trefla zdołała nas dogonić, grając skutecznie i zespołowo - powiedział trener Asseco Prokomu Andrzej Adamek.
- W trzeciej kwarcie graliśmy bardzo skutecznie, byliśmy pewni siebie i trafialiśmy z dystansu. Udało nam się wygrać ten bardzo ważny dla nas mecz, teraz musimy pozostać skupieni i przygotowani na najważniejsze ostatnie spotkanie - zakończył Karlis Muiznieks.
Trefl Sopot - Asseco Prokom Gdynia 84:81 (21:20, 20:26, 23:21, 20:14)
Trefl: Dylewicz 28, Koszarek 14, Mallet 13, Turek 10, Wiśniewski 8, Kuzminskas 5, Stefański 4, Waczyński 2, Cummings 0.
Asseco Prokom: Blassingame 27, Zamojski 13, Hrycaniuk 10, Motiejunas 10, Szczotka 8, Dmitriew 7, Day 3, Łapeta 2, Frasunkiewicz 1, Ponitka 8, Kuebler 0.
Można? :D