Mateusz Zborowski: Na początek zacznijmy od wątku, który pojawił się w mediach o twoim rzekomym podpisaniu kontraktu w I-ligowym Śląsku Wrocław. Jak to jest naprawdę na linii Śląsk - Wojciech Barycz?
Wojciech Barycz:
Niestety jest to niepotwierdzona informacja, która nie została sprawdzona i od razu opisana w różnych portalach. Tak naprawdę nie dostałem żadnej oficjalnej propozycji ze Śląska Wrocław.
Uważasz, że komuś zależy żeby było głośno o tobie jako nowym nabytku klubu z Wrocławia, czy to może zabieg czysto PR-owy?
-
Nie mam pojęcia kto i dlaczego zamieścił takie informacje.
Za tobą można powiedzieć przełomowy sezon bo byłeś istotnym zawodnikiem w rotacji Siarki i obyło się bez większych kontuzji. Jak ocenisz zakończone rozgrywki?
-
Jestem zadowolony z występów w Tarnobrzegu. Niestety nie udało się nam dostać do fazy play-off, ale 10. miejsce to i tak duży sukces. Osobiście uważam, że mogło być trochę lepiej.
Mówi ci coś turniej eliminacyjny w Wałbrzychu w 2004 roku? Wtedy to Ty obok Maćka Lampe byłeś filarem kadry U-20. Dziś z tej kadry Marcin Gortat ma mocną pozycję w NBA, Lampe gra w Hiszpanii, a ty po przygodzie w Treviso występujesz w Ekstraklasie. Masz wrażenie, że coś poszło nie tak?Analizujesz czasem swoją dotychczasową karierę?
-
Oczywiście pamiętam te eliminacje. Wydaje mi się, że nie ma co analizować i gdybać. Tak się potoczyła moja kariera jak się potoczyła. Po powrocie z ligi letniej NBA w Las Vegas 2006 roku przechodziłem testy w Turowie Zgorzelec, niestety doznałem poważniej kontuzji i to na jakiś czas zatrzymało moja karierę, a nawet trochę cofnęło. Nie lubię do tego wracać.
Uważasz, że jesteś jednym z tych, którym kariera troszkę wymknęła sie z pod kontroli, ale wracasz powoli w dobrym stylu zamykając usta ludziom, którzy przestali wierzyć, że osiągniesz taki poziom?
-
Można tak powiedzieć, że się wymknęła. Obojętnie gdzie bym był to i tak zawsze staram się pracować jak najlepiej na treningach. Wydaje mi się, że wciąż mogę doskonalić swoje umiejętności oraz możliwości.
Ubiegły sezon zakończył się pod znakiem: grają wszyscy a i tak wygrywa Asseco. Czym jest spowodowana hegemonia zespołu z Gdyni w naszej lidze?
- Miałem taką nadzieję, że to Sopot wygra finały jednak się nie udało. Myślę, że gra w lidze VTB oraz Eurolidze dużo pomogła. Zawodnicy mogli rywalizować z czołowymi zespołami Europy. Przegrywali, ale zebrali doświadczenie, które pomogło w rozwoju indywidualnym jak i zespołowym, poza tym mają długą ławkę rezerwowych. Każdy z 12 zawodników może wyjść na boisko i zaskoczyć przeciwnika. Również cały sztab szkoleniowy Asseco jest na bardzo wysokim poziomie.
Jak wśród was zawodników odbierana jest idea ligi kontraktowej, z którą spotkaliśmy sie po raz pierwszy w ostatnich rozgrywkach?
-
Tak naprawdę nie rożni się niczym. Każdy chce wygrać jak najwięcej spotkań. Nikt nie chce zająć ostatniego miejsca i każdy walczy o jak najwyższą lokatę. Na każde spotkanie wychodzi się z myślą by wygrać. Za pozytyw uważam fakt, iż nikt nie spada do I ligi, bo im więcej drużyn w lidze tym lepsza jest rywalizacja.
Co dalej z Tobą? Jest duże zainteresowanie ze strony klubów? W grę wchodzi tylko i wyłącznie ekstraklasa?
-
Obecnie jestem w stałym kontakcie ze swoim agentem, jednak nie chce zdradzać szczegółów. Jestem otwarty na wszystkie propozycje nie tylko z ekstraklasy. Rozważam również wyjazd za granicę.
Jakieś szczególne plany na wakacje?
-
Wakacje spędzę w rodzinnym mieście Tychach. Nie mam jakiś szczególnych planów, być może wybiorę się również na jakieś krótkie wczasy. A poźniej zacznę przygotowania do kolejnego sezonu.
Wiadomo, że marzeniem każdego gracza jest kadra. Liczysz jeszcze po cichu na występy w koszulce z orzełkiem na piersi? Powalczyłbyś z konkurencją na swojej pozycji?
-
Na mojej pozycji w kadrze narodowej jest bardzo duża konkurencja i nie wydaje mi się bym otrzymał takie powołanie, jednak jak tak się stanie będę bardzo zadowolony.