Marcel Wilczek ma coś do udowodnienia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marcel Wilczek to drugi obok Pawła Bogdanowicza były już zawodnik Sokoła Łańcut, który zdecydował się przyjąć ofertę Rosy Radom i spróbować swoich sił w ekstraklasie.

Marcel Wilczek nie jest postacią anonimową na koszykarskich parkietach. Dał się poznać jako jeden z najlepszych silnych skrzydłowych pierwszej ligi, choć często w barwach Sokoła Łańcut pełnił też rolę centra. Pomimo kilku ofert z innych klubów zarówno ekstraklasy, jak i jej zaplecza, po rozmowie z Mariuszem Karolem dość szybko zdecydował się na podpisanie kontraktu z Rosą Radom.

Jak ujawnia, jego decyzja o grze w barwach beniaminka TBL nie była trudna. - Można powiedzieć, że spodziewałem się jej. Sporo rozmawiałem z trenerem i przekonał mnie do swojej wizji budowania zespołu - mówi na łamach oficjalnej strony klubu. - Gra w ekstraklasie będzie dla mnie ogromnym wyzwaniem, przyjmuje je jednak z ochotą - zapewnia.

Nowy koszykarz radomskiego zespołu nie ukrywa, że jego nominalna pozycja to "czwórka". - Jestem silnym skrzydłowym i najlepiej czuję się na obwodzie, umiem też spenetrować pod kosz, choć spodziewam się, że będę czasami zmuszony grać na "piątce" - zdaje sobie sprawę. Dla Wilczka to jednak żadna nowość. - Choć trzeba przyznać, że rywalizacja w ekstraklasie na tej pozycji może być trudnym zadaniem - zaznacza. Wierzy w to, że sprosta temu wyzwaniu.

Zwraca również uwagę na pewien fakt: - We wszystkich polskich ligach, także w ekstraklasie, jest bardzo mało typowych środkowych. Przeważają zawodnicy z pogranicza silnego skrzydłowego i centra, tacy "oszukani środkowi". I właśnie w tym zawodnik upatruje swojej szansy. - Gra przeciwko nim będzie dla mnie dużą szansą. Chcę wszystkim udowodnić, także sobie, że potrafię grać na solidnym poziomie. Będę się mocno starał, aby wszystko było na tip-top, aby moja gra w ekstraklasie nie była tylko epizodem - podkreśla.

Ponadto wyjaśniły się losy jednego z tych graczy, którzy w poprzednim sezonie reprezentowali barwy Rosy, ale większość czasu spędzili na ławce rezerwowych. Robert Cetnar, bo o nim mowa, pozostaje w Radomiu i będzie występował w drugoligowej drużynie rezerw. - Po ostatnim sezonie dostałem od prezesów wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu. Mimo usiłowań, konkretne propozycje padały raczej z drużyn drugoligowych. Doszedłem więc do wniosku, że skoro mam i tak walczyć na tym froncie, to bezsensem byłoby zmienianie pracodawcy i otoczenia na siłę - twierdzi zawodnik, od razu dodając: - Mam nadzieję, że przede mną udany sezon, który ze względu na nowy podział na dwie grupy, zapowiada się na bardzo ciężki i zarazem interesujący.

Cetnar będzie jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w młodej kadrze Rosy II. Ma wydatnie pomóc rezerwom w osiągnięciu celu, jakim jest miejsce w górnej "ósemce" tabeli.

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
adam_radom
11.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli chodzi o Cetnara to gdyby się zdecydował na wyjazd z Radomia to by wyjechał, nikt go tu nie "Zatrzymywał"... Maj, Podkowiński, Piros i Kapturski mieli dużo szans, żeby coś pokazać i opróc Czytaj całość
avatar
DK
11.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Marcel Wilczek - były koszykarz Zastalu (sprzed Ekstraklasy)  
CichyFiga
11.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
"Bardzo dobra" polityka klubu.Zostawili gościa,który jest gorszy od Podkowińskiego,Maja,Pirosa i Kapturskiego.Tak się zastanawiam czym się kierowano.Może plusem jest to,że Cetnar nie jest z Rad Czytaj całość