Adam Popek: Jesteście już po turnieju w Bambergu, który jednocześnie zakończył okres przygotowań. Jak oceni pan te dwudniowe zmagania?
Andrzej Pluta: Uważam, że całokształt mógł się podobać. Obsada była dość silna w związku z czym mieliśmy okazję sprawdzić swoje umiejętności na tle mocnej konkurencji. W pierwszym pojedynku z Turcją udało się zwyciężyć i to na pewno cieszy. Dzień później co prawda minimalnie lepsi od nas byli Niemcy, ale tutaj o triumfie rywala zadecydowały detale. Generalnie zespół mimo jednego niekorzystnego rezultatu zaprezentował się korzystnie. Jednak podkreślam, że priorytet stanowią eliminacje i cała wykonana dotychczas praca była ukierunkowana właśnie pod ten okres. Wyniki sparingów nie są aż tak wiążące, aczkolwiek myślę, że nasza postawa może napawać optymizmem.
W tym przegranym spotkaniu pozytywną kartę zapisał Jakub Wojciechowski, który uzbierał 19 punktów. Przypuszczam, iż cały sztab szkoleniowy był mile zaskoczony?
- Trener Pipan często rotował składem i ci, którzy wcześniej nie spędzali na parkiecie aż tylu minut wówczas grali do samego końca. W tej grupie był również Kuba. Chcemy by on oraz jego koledzy zdobywali w ten sposób doświadczenie, które gdzieś w końcu zaprocentuje. Aby systematycznie stawać się lepszym potrzeba praktyki.
Szkoda tylko, że na finiszu konfrontacji z gospodarzami trochę zabrakło do szczęścia, bo team poczułby się pewniej przed startem kwalifikacji.
- My zawsze chcemy zwyciężać, tyle że najważniejsze wciąż przed nami. Jak wcześniej wspominałem, realizowaliśmy w minionych tygodniach program ściśle podporządkowany walce o stawkę i efekty mają dopiero nadejść. Gdzieś tam w głowie przemknęły pewnie jakieś zmartwienia, lecz prawdziwe boje rozpoczną się od środy.
Czyli rozumiem, że zawodnicy są w pełni gotowości?
- Absolutnie tak. Przeszliśmy cykl budowania formy, wykonaliśmy kawał roboty i myślami jesteśmy przy tych najistotniejszych kwestiach.
Koncentracja się przyda, bo czeka was mocne otwarcie. W pierwszej kolejce do Ergo Areny zawita Belgia, jeden z trudniejszych grupowych oponentów.
- Moim zdaniem nie ma sensu doszukiwać się takich podtekstów. Każdy kto stanie naprzeciw nas podejmie rękawice. Niezależnie od tego, jaki kraj reprezentuje. My skupiamy się na poczynionych założeniach taktycznych, by optymalnie wcielić je w życie.
Selekcjoner również będzie dokonywał wielu zmian, by skorzystać z pomocy możliwie jak największej liczby koszykarzy?
- Tutaj ciężko jednoznacznie przewidzieć co się stanie. Wiele zależy od przebiegu meczu, panującej sytuacji oraz paru innych okoliczności. Każdy jest jednak przygotowany na to, żeby w danej chwili przejąć ciężar odpowiedzialności.
Michał Ignerski jeszcze podczas turnieju w Trójmieście narzekał na kontuzję nogi. Teraz już czuje się lepiej?
- Tak. Ból mu nie doskwiera, więc spokojnie.
A Maciej Lampe?
- Sprawa wyglądała w ten sposób, że w momencie gdy się wyleczy miał przyjechać na zgrupowanie. Niestety nie dojechał.