Koszykarze z Siedlec pojedynek z MOSiRem rozpoczęli bardzo ambitnie. Podopieczni Tomasza Araszkiewicza i Wiesława Głuszczaka chcieli za wszelką cenę zmazać plamę sprzed tygodnia, kiedy to w kiepskim stylu przegrali z PC Siden Toruń. W połowie premierowej kwarty głównie dzięki Marcinowi Chodkiewiczowi miejscowi objęli prowadzenie 17:11. Goście jednak nie zamierzali składać broni. Zawodnicy z Krosna pod koniec pierwszej odsłony ruszyli do ataku i notując imponującą serię ośmiu zdobytych punktów z rzędu przechylili szalę na swoją stronę.
W drugiej odsłonie z korzystniejszej strony pokazali się koszykarze MOSiRu Krosno. Agresywna obrona przyjezdnych spowodowała, iż miejscowi zaczęli popełniać proste błędy, które ciągnęły zespół w dół. W zespole Dusana Radovicia brylował Kamil Łączyński, który był motorem napędowym ekipy z Krosna. - Popełniliśmy za dużo niewymuszonych strat. Było wiele nieporozumień, nadepnięć na linię, niedokładnych podań. Także myślę, że była to główna przyczyna naszej porażki. Bardzo szkoda tej porażki bo takie mecze powinniśmy wygrywać - przyznał po meczu Michał Przybylski, skrzydłowy SKK Siedlce. Do przerwy goście prowadzili 37:32.
Początkowo po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. To goście byli stroną dominującą na parkiecie w Siedlcach. W pewnym momencie przewaga MOSiR-u zwiększyła się aż do 11 punktów. Na szczęście dla wszystkich związanych z siedleckim klubem sprawy w swoje ręce wzięli: Tomasz Deja oraz Radosław Basiński. Imponował szczególnie pierwszy z nich, który trafił do SKK w przerwie letniej z AZS-Kutno. Środkowy zdobył w tej części gry 10 punktów, które pozwoliły miejscowym odrobić stratę do rywali. O wszystkim więc miała zadecydować czwarta ćwiartka.
W ostatniej kwarcie obie strony szły łeb w łeb i trudno było przewidzieć, której z nich uda się zadać decydujący cios. Do pewnego momentu wydawało się, że tej sztuki dokona SKK Siedlce, który w pewnym momencie był niezwykle bliski triumfu. Na sekundę przed końcem przy remisie 66:66 kapitan miejscowych Radosław Basiński wykonywał trzy rzuty osobiste. Ostatecznie rozgrywający gospodarzy trafił jeden rzut i wydawało się, że siedlczanie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nic bardziej mylnego. W ostatniej akcji meczu nie zawiódł kapitan MOSiR-u - Piotr Pluta, który popisał się znakomitym rzutem za linii 6,75m i to przyjezdni mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Koszykarze z Siedlec na pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością muszą jeszcze poczekać.
SKK Siedlce - PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno 67:69 (17:19, 15:18, 19:14, 16:18)
SKK: Basiński 14, Deja 13, Chodkiewicz 12, Czerwonka 11, Sulima 10, Sobiło 5, Kulikowski 2, Gałan 0, Czyż 0, Przybylski 0.
MOSiR: W. Pisarczyk 13, Łączyński 12, Pluta 11, Partyka 11, Paul 7, Salamonik 7, Oczkowicz 5, Nowak 3, Szurlej 0.
Szacun dla całej drużyny za walkę do końca i zwycięstwo :-)