Kestutis Kemzura: Każdy zawodnik potrzebuje czasu. Nie tylko Frank Robinson

Mistrz Polski poniósł drugą porażkę w Eurolidze. Asseco Prokom przegrało w Ergo Arenie z Unicają Malaga 75:77. Na parkiecie zadebiutował Alex Acker, a wiodącymi postaciami byli Koszarek i Robinson.

W czwartej kwarcie gdynianie kilkukrotnie niemal mieli rywala "na widelcu". Przegrywali jednym punktem, mieli czyste pozycje, ale w decydujących momentach ręka zadrżała Frankowi Robinsonowi, Mateuszowi Ponitce oraz Jerelowi Blassingame'owi. Zdaniem trenera Kemzury był to jeden z kluczowych momentów spotkania.

Część z tych akcji to były otwarte pozycje. Musieliśmy więc je wykorzystać. Po części zgadzam się z tym, że w ważnych momentach traciliśmy piłkę lub podejmowaliśmy błędne decyzje. Miało to wpływ na końcowy wynik. Pod presją czasu nie wiedzieliśmy co zrobić z piłką. Te drobne detale drogo nas kosztowały - przyznał Litwin.

Ponitka, pomimo błędu w końcówce meczu kiedy piłka wypadła mu z rąk, nie zawiódł, co podkreślił szkoleniowiec Asseco Prokomu. - To młody zawodnik, ale rozegrał dobry mecz. Wykazywał wielką ochotę do gry, był energiczny, dlatego trzymałem go na parkiecie. Przyniósł dużo korzyści naszej drużynie - mówił Litwin. [i]

[/i]

Kestutis Kemzura przyznał, że błędem było wprowadzenie do gry nowego gracza gdyńskiej drużyny, który do zespołu dołączył "z biegu". - Nie powinienem korzystać z Aleksa Ackera, który nie był przygotowany do gry. Na parkiecie wyszedł niemal prosto z samolotu. Nie zna systemu, kolegów, zasad, według których gra Asseco Prokom. Co do Franka Robinsona. Nie chcę powiedzieć, że zawiódł. W końcówce przestrzelił ważne rzuty. Usprawiedliwiam go zmęczeniem. Grał jednak dobrze przez cały mecz. Zostawił mnóstwo zdrowia, pomógł nam i miał prawo opaść z sił.

Szkoleniowiec mistrzów Polski szukał nieszablonowych rozwiązań. Nie chciał zamknąć się w schematyczności. Nowe rozwiązania było pomysłem na grę przeciwko Unicaji Malaga. - Szukałem różnych rozwiązań. Próbowałem grać niskim składem. Chciałem, aby mój zespół grał agresywną koszykówkę po obu stronach parkietu. Twardo i agresywnie bronił, a w ataku szybko rozprowadzał piłkę - poprzez dużą ruchliwość, wymienność pozycji. Szybcy zawodnicy mieli kreować czyste pozycje rzutowe dla shooterów. Pozycje były, ale niestety niewykorzystane - martwił się trener Kemzura.

Czy gra strefowa miała zmusić Hiszpanów do rzutów z dystansu? - To była kombinacyjna strefa. Chcieliśmy zdekoncentrować rywali, wybić ich z równowagi. Przyniosło to różne skutki. Generalnie nie wyglądało to źle, ale wkradły się drobne błędy. Obrona nie zareagowała prawidłowo. Nasi rywale mijali zasłonę i dochodzili do czystych pozycji. Dzięki szybkości obwodowych bezbłędnie wykorzystywali błędy mojego zespoły - wyliczał opiekun gdyńskiej drużyny.

Kemzura wierzy w Aleksa Ackera
Kemzura wierzy w Aleksa Ackera

Dobry mecz rozegrał Frank Robinson. Jego postawę dziennikarze tłumaczyli przyjazdem do Gdyni Aleksa Ackera. - Nie, to nieprawda - odparł trener Asseco Prokomu. - Każdemu zawodnikowi potrzebny jest czas. Frank bardzo ciężko pracuje na treningach. Angażuje się w to, co robi, dużo nam daje. Wiemy jakiej gry od niego oczekiwać. Co może nam dać w ataku, a co w obronie. W defensywie oczekuję od niego najwięcej. Już w Kołobrzegu wypadł dobrze. Czas jest sprzymierzeńcem nie tylko Franka, ale całego zespołu. Z tygodnia na tydzień wyglądamy coraz lepiej.

W trzeciej kolejce Asseco podejmie niemiecką Albę Berlin. Ten mecz może być dla mistrzów Polski jedną z ostatnich szans. - To dość szybkie myślenie… bo ja wciąż mam w głowie mecz z Malagą. Myślę również o najbliższym spotkaniu ze Stelmetem. Do tej pory nie oglądałem meczów Alby Berlin. Słyszałem, że grają bardzo dobrze. Prezentują energetyczną i twardą koszykówkę. Mój sztab pracuje nad rozszyfrowaniem Alby. Mocno wierzę w Ackera. Liczę, że gdy więcej potrenuje, to będzie naszym mocnym ogniwem. Mam nadzieję, że wkrótce pozyskamy też zawodnika podkoszowego. Rozpracowujemy rywala i skupiamy się na wzmocnieniu składu - przyznał szkoleniowiec reprezentacji Litwy.

Źródło artykułu: