Oba zespoły w poprzednim sezonie walczyły o czwartą lokatę, co ostatecznie udało się osiągnąć Zniczowi Basket Pruszków. Teraz, przynajmniej w Stargardzie, liczyli na podobny rezultat. Tymczasem Spójnia jest jedenasta w tabeli. Wygrała dwa z sześciu spotkań, a wszystkie trzy mecze przed własną publicznością zakończyły się totalnym niepowodzeniem stargardzkich koszykarzy. Jego rozmiar najlepiej oddaje liczba zdobywanych punktów, która nigdy nie przekroczyła sześćdziesięciu. - Musimy wygrać. Już nie ma innej opcji. Trzeba zostawić całe serce, wszystkie siły i zejść nawet na czworaka z parkietu. Nie wyobrażam sobie kolejnej porażki w domu - bezkompromisowo wypowiedział się najlepszy strzelec Spójni, Tomasz Stępień.
Podopieczni Michała Spychały nie fundowali swoim fanom takich huśtawek nastrojów. Wygrali wszystkie mecze na swoim parkiecie, przegrywając równie regularnie na wyjazdach. Ten obraz niewiele jednak mówi. Znicz ograł, bowiem beniaminków z Kielc i Poznania oraz słabo spisujący się na początku rozgrywek AZS Radex Szczecin. Przegrywał zaś z drużynami liczącymi się w trwających rozgrywkach. Wielka szansa na zwycięstwo była w Toruniu, lecz fatalna końcówka zniweczyła cały wysiłek. Najgorzej zaś gracze z Mazowsza wypadli w Krośnie, gdzie przegrali 56:78. Z resztą wyjazdowe zdobycze Znicza wskazują, że w sobotnim pojedynku kibice zobaczą wiele walki, ale i błędów.
Ważna może być psychika. Dla stargardzkich koszykarzy każdy kolejny mecz przed własną publicznością zwiększa presję, a i ich rywal chciałby w końcu tryumfować na wyjeździe. - Nie możemy sobie wbijać w głowę, że to jest tragedia. Jeżeli tak podejdziemy, to podejrzewam, że wynik będzie podobny. Jeżeli zapomnimy o tym meczu i przygotujemy się jak najlepiej do następnego to jest szansa, że przełamiemy złą passę - powiedział po ostatnim pojedynku z MKS-em Dąbrowa Górnicza Wiktor Grudziński. - Wygrana pomogłaby nam się odblokować psychicznie. Pewne napięcie było widać u niektórych graczy, że bardzo chcieli - dodał trener, Tadeusz Aleksandrowicz, którego pozycja jest niezagrożona, lecz nie wiadomo, jak na ten fakt mogłaby wpłynąć kolejna porażka.
Poprzedni sezon przypomniał rywalizacje z przed lat pomiędzy zespołami ze Stargardu Szczecińskiego i Pruszkowa. Pięciomeczowa seria w I rundzie Play-off dostarczyła wielu emocji, lecz o wszystkim zadecydował własny parkiet. Podobnie było w rundzie zasadniczej. Statystycznie bardziej wyrównane były pojedynki w stargardzkiej hali, gdzie Znicz nie wygrał jednak od ponad dwóch lat. Spójnia ma za co się rewanżować, gdyż na zakończenie rywalizacji poległa w Pruszkowie 69:96. Części bohaterów tamtych dni jednak zabraknie. Gospodarzy sobotniego meczu opuścił w letniej przerwie Tomasz Ochońko, a gości Alan Czujkowski, Andrzej Misiewicz oraz Marek Szumełda-Krzycki. Właśnie kłopoty na rozegraniu to element, który wyrówna rywalizację. Wśród miejscowych coraz lepiej radzi sobie Kamil Michalski, a wielka dziura na tej pozycji jest w pruszkowskim teamie. W tym akurat spotkaniu może ją załatać seryjnie trafiający w stargardzkiej hali za trzy punkty Adrian Suliński. Jest też doświadczony Dominik Czubek, ostatnio zmagający się głównie z arbitrami. Inne ważne postaci sobotniej rywalizacji to wspomniany już Stępień, zawodzący ostatnio Adam Parzych i Bartłomiej Szczepaniak oraz utrzymujący równą i wysoką formę Przemysław Szymański. Kto przechyli szalę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny? O tym przekonamy się w sobotę, 03 listopada. Początek meczu o godz. 19:00.