W Zielonej Górze już myślą o Eurolidze

Od 2010 roku, gdy zielonogórski klub awansował do TBL, z każdym sezonem rozwija się sportowo i organizacyjnie. Stelmet zadebiutował w pucharach, a właściciel klubu myśli o kolejnych sukcesach.

- Wkurzę wielu ludzi tym, co powiem. Ale ja już dziś się zastanawiam, co się stanie, jeśli my faktycznie zdobędziemy mistrza Polski i ktoś nam zaproponuje grę w Eurolidze? Co ja wtedy powiem? Że nie wystartujemy, bo jesteśmy za słabi organizacyjnie. Nie chcę takiej sytuacji - mówi Janusz Jasiński w rozmowie ze sport.pl. - Jak spojrzymy zawodnikom i kibicom w oczy, jeśli coś wywalczymy, a organizacyjnie nie dorośniemy? Trochę się martwię, bo w Eurolidze mówi się o halach na 10 tys. Jednak z drugiej strony do EuroCup też nie dostaliśmy się - jak to się mówi - z urzędu. Myśmy to miejsce wywalczyli sobie niejako w dogrywce. Sami się o to staraliśmy. Jeździliśmy, przekonywaliśmy. Mieliśmy po swojej stronie argument największej widowni w Polsce. I dopięliśmy swego.

W środę Stelmet Zielona Góra przegrał w pierwszym meczu EuroCup, ale przewodniczący rady nadzorczej i właściciel większościowego pakietu akcji sportowej spółki akcyjnej nie zniechęci się do startu w Eurolidze nawet, gdy porażek będzie więcej. - I nie zapominam jeszcze o lidze VTB, która jest wzorowo zorganizowana i powinna być przykładem dla polskiej ekstraklasy. A my znamy swoje miejsce w szeregu. Wiem, że teraz możemy odpaść w pierwszym etapie EuroCup. Dla nas priorytetem jest liga, mówiąc wprost - mistrzostwo Polski. Nie mamy szafy pełnej medali. Uwzględniwszy pewną kontynuację, możemy okazać jedno czwarte miejsce, jedno trzecie. To - póki co - wszystko. Jesteśmy głodni sukcesów. I jeszcze parę ładnych lat będziemy bardzo głodni - zapewnił.

Źródło: sport.pl

Z prawej Janusz Jasiński
Z prawej Janusz Jasiński
Źródło artykułu: