Sobotnie spotkanie było pierwszym, jakie gdyńskie koszykarki rozegrały pod okiem nowego trenera Vadima Czeczuro. Od pierwszych minut meczu gospodynie były lekko stremowane i popełniały błędy. Nieskuteczną grę gdynianek podopieczne Adama Prabuckiego wykorzystywały z zimną krwią, systematycznie powiększając swoją przewagę. Do przerwy w zespole przyjezdnych bardzo dobrze prezentowały się Sydney Colson oraz Briana Gilberth, zaś wśród gospodyń najskuteczniej grała Antonia Bennett. Po słabszym początku gdynianki grały agresywniej w obronie, jednak pomimo wygrania drugiej kwarty 17:15, to dzięki skutecznej grze w pierwszej kwarcie pruszkowianki prowadziły po 20 minutach różnicą 8 "oczek" - 26:34.
Po zmianie stron gospodynie wyszły na boisko skoncentrowane i gotowe do walki o pierwsze zwycięstwo pod okiem nowego trenera. Jednak pomimo tego, że ich gra w znacznym stopniu różniła się od tej prezentowanej w poprzednich spotkaniach, to brakowało wykończenia i to pruszkowianki zaczęły powiększać swoją przewagę. Po trzydziestu minutach prowadziły już nawet 32:45 i wszystko wskazywało na to, że nie będą miały problemu z odniesieniem kolejnego zwycięstwa.
Jednak koszykówka to gra nieprzewidywalna. Już od początku czwartej kwarty w grze gdyńskiej drużyny zauważyć można było zmianę. Agresywna obrona na całym boisku wymusiła aż 7 strat rywalek i pozwoliła na zniwelowanie straty do zaledwie dwóch punktów. W ostatniej kwarcie, wygranej 23:17 w gdyńskiej drużynie bardzo dobrze zagrały Małgorzata Misiuk oraz Talisa Rhea. Gdy wydawało się, że gospodynie przechylą w ostatniej chwili szalę zwycięstwa na swoją stronę, do zdobywania punktów włączyła się ponownie Gilbreath. Skrzydłowa z Pruszkowa zdobyła bardzo ważne punkty zza linii 6,75 i poprowadziła swoją drużynę do zwycięstwa w tym meczu.
Nowy szkoleniowiec, który odbył zaledwie jeden trening w Gdyni po meczu nie krył zadowolenia z postawy swoich zawodniczek: - Pomimo, iż nie mieliśmy zbyt wiele czasu na poznanie siebie nawzajem, to przed kolejnymi meczami jestem dobrej myśli. Ten skład, który mam jest naprawdę dobrze rokujący. Mamy kilka elementów, które należy poprawić, jednak wszystko jest możliwe. Będziemy starać obrać wspólną drogę i w kolejnych spotkaniach grać lepiej - mówił nowy trener na pomeczowej konferencji prasowej.
Z trenerem zgodziła się Talisa Rhea, rozgrywająca zespołu Centrum Wzgórze przyznała, że nadzieje przed kolejnymi meczami są duże: - Dziś walczyłyśmy przez całe spotkanie. Nie udało nam się wejść dobrze w ten mecz i po pierwszej połowie sporo przegrywałyśmy. Ale w druga połowa była już zdecydowanie lepsza. Pomimo, że mieliśmy niewiele czasu, chciałyśmy zrealizować założenia trenera i pokazać się z jak najlepszej strony. Myślę, że z meczu na mecz będziemy grać coraz lepiej.
Kolejną szansę na odniesienie zwycięstwa gdyńska drużyna będzie miał już w sobotę, 17 listopada, kiedy to Centrum Wzgórze Gdynia zmierzy się w Bydgoszczy z miejscowym zespołem Artego.
Centrum Wzgórze Gdynia - Matizol Lider Pruszków 55:62 (9:19, 17:15, 6:11, 23:17)
Centrum Wzgórze: Misiuk 12, A.Bennett 11, Kassing 9, Dixon 5, Ziętara 4 - Rhea 11, Śnieżek 2, Bandyk 0, Marciniak 0.
Matizol Lider: Gilbreath 17, Colson 15, Grabowska 7, Rozwadowska 2, K.Bennett 2 - Buford 8, Kaczmarczyk 6, Jujka 5, Głocka 0, Pietrzak 0.