Na ten moment koszykarze mistrza Polski zajmują ostatnie miejsce w swojej grupie w Eurolidze (bilans 1-4). Nie lepiej jest w Tauron Basket Lidze, gdzie gracze Kestutisa Kemzury plasują się dopiero na siódmym miejscu (chociaż mają jeszcze dwa mecze do rozegrania). - Przechodzimy na pewno bardzo trudny okres. Zagraliśmy dwa, trzy słabsze mecze ostatnio - ocenia Łukasz Koszarek, gracz z Gdyni.
Ostatnie mecze w wykonaniu Asseco Prokomu były - lekko mówiąc - kiepskie. Koszykarze w wielu momentach pokazują, jakby proces integracji wciąż trwał w ich zespole. To niestety odbija się na wynikach drużyny, a także stylu. Kwintesencją beznadziejności był ich piątkowy pojedynek z Montepaschi Siena. Gdynianie co prawda dobrze zaczęli to spotkanie, bo prowadzili 11 punktami, ale co później się stało z koszykarzami mistrza Polski, tego nie wiedzą nawet oni sami. - Jest nam na pewno wstyd za to, co się stało w piątek. Przestaliśmy grać w koszykówkę od drugiej kwarty praktycznie. To światło zgasło i później się już nie zapaliło - twierdzi Koszarek, rozgrywający Asseco Prokomu Gdynia.
W szczególności o trzeciej kwarcie koszykarze z Gdyni chcieliby zapomnieć, jak najszybciej. Gracze ze Sieny zaaplikowali gospodarzom aż 37 punktów, tracąc tylko 12! - Jak się przegrywa tyloma punktami, to nie ma z czego się cieszyć. Straciliśmy tę pewność siebie wówczas. Byliśmy na to gotowi, że ich gra opiera się na rzutach dystansowych. Jak złapali rytm to w zasadzie wszystko trafiali. Ciężko było cokolwiek zrobić. W koszykówce chodzi właśnie o ten rytm, żeby nie dać przeciwnikowi złapać tego wiatru, a samemu kontrolować spotkanie - dodaje Koszarek.
Przed Asseco Prokomem bardzo ważne spotkanie w Tauron Basket Lidze. Gdynianie zmierzą się na wyjeździe z Energą Czarnymi Słupsk. - Każdy mecz jest inny i na pewno nie poddamy się. Musimy małymi krokami odbudowywać swoją formę - kończy rozgrywający z Gdyni.