Gortat: To było wielkie zwycięstwo, ale musimy o tym bardzo szybko zapomnieć

Phoenix Suns zanotowali wreszcie spektakularne zwycięstwo. Bardzo dobre zawody rozegrał Marcin Gortat. Polak przekonuje jednak, że nie można popaść w samozachwyt.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak

Po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach, w pierwszej piątce "Słońc" pojawił się Markieff Morris. Alvin Gentry miał co do niego przeczucie. 23-latek w 25 minut zdobył 19 punktów i zebrał 7 piłek! Wszystko to na wysokiej skuteczności z gry. Skrzydłowy był również niesamowicie pożyteczny w obronie, gdzie zatrzymał LaMarcusa Aldridge'a na poziomie 12 punktów (5/15 z gry).

- Siedziałem mu na plecach, byłem do niego wręcz przyklejony, mocno pracowałem na nogach. Zdecydowanie nie daliśmy mu pola do popisu, otrzymywałem duże wsparcie od obrońców - skomentował po spotkaniu świetną postawę w defensywie zawodnik Suns.

- Nie chciałem wywierać na sobie zbyt dużego nacisku, po prostu wyszedłem na parkiet i grałem najlepiej jak potrafię, twardo i mocno - podsumował na koniec Markieff Morris.

- Graliśmy dobrze podaniami, piłka idealnie chodziła po obwodzie, co dawało nam proste okazje do rzutów. Wykreowaliśmy sobie sporo czystych pozycji. Oczywiście myślę, że Markieff Morris wykonał świetną robotę, a my jako zespół mieliśmy po prostu bardzo dobry dzień - wypowiadał się na temat zwycięstwa z Portland, trener Phoenix, Alvin Gentry.

Marcin Gortat wreszcie się odblokował i po kilku słabszych występach znów zaprezentował się z bardzo pozytywnej strony. Polak w 30 minut zapisał na swoim koncie 22 punkty (11/14 z gry) i 7 zbiórek. Jak sam zainteresowany mówił po spotkaniu, mimo wszystko nie wolno popadać w samozachwyt:

- Przede wszystkich wyszliśmy na parkiet gotowi do gry i myślę, że to było najważniejszym czynnikiem. W pierwszej piątce pojawiło się dwóch nowych chłopaków, dzięki którym poprawiliśmy swoją grę w obronie. Wnieśli dużo pozytywnej energii, ale szczerze mówiąc, po takim spotkaniu nie można się zbytnio ekscytować, ponieważ Portland Trail Blazers nie grali swojej najlepszej koszykówki. To było wielkie zwycięstwo, ale musimy o tym zapomnieć bardzo szybko.

Nicolas Batum do ostatnich chwil nie wiedział czy wystąpi w meczu z Phoenix Suns. Ostatecznie nie wyszło mu to na dobre: - Byłem chory od rana, do końca nie byłem pewien czy będę grał, czy nie. Zaryzykowałem i teraz nie czuję się zbyt dobrze. Wciąż czuję się źle, najprawdopodobniej odpocznę przez kilka dni od koszykówki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×