Jarosław Krysiewicz: Rządziliśmy na parkiecie

Zawodnicy z Kutna odnieśli 11. zwycięstwo w tym sezonie. Tym razem akademicy bez problemów uporali się z SKK Siedlce. - Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie - analizuje Jarosław Krysiewicz.

Faworytem pojedynku w Siedlcach byli koszykarze z Kutna. Gospodarze jednak nie zamierzali składać broni. Na dodatek SKK przystąpił do niedzielnego spotkania z akademikami z serią dwóch zwycięstw z rzędu. Koniec końców okazało się, iż faworyt nie zawiódł i przy dopingu licznej grupy kibiców z Kutna, odniósł 11. zwycięstwo w rozgrywkach.

- Zagraliśmy słabo w ataku, gdyż nie trafiliśmy przynajmniej 15 rzutów z czystej pozycji. Jakby chociaż połowa tych rzutów wpadła, to myślę, że ten mecz zakończyłby się wynikiem 90:58. Czasami niestety tak jest. W drugiej połowie mieliśmy ogromne problemy ze skutecznością. Jakub Dłuski nie mógł się wstrzelić, ale zebrał za to mnóstwo piłek. Wiedzieliśmy jakie są mocne strony drużyny z Siedlec i je wyeliminowaliśmy. Byliśmy dobrze przygotowani, ponadto zagraliśmy bardzo dobrze w obronie - tłumaczył dla SportoweFakty.pl Jarosław Krysiewicz, opiekun AZS-u.

Do przerwy dominacja przyjezdnych nie podlegała dyskusji. Zawodnicy Tomasza Araszkiewicza dopiero w trzeciej odsłonie nawiązali wyrównaną walkę z rywalami. W pewnym momencie przewaga AZS-u zmalała zaledwie do 6 punktów. - Po zmianie stron również rządziliśmy na parkiecie, tylko mieliśmy problemy ze wspomnianą skutecznością. Wydaje mi się, że ciągle kontrolowaliśmy ten mecz. W pojedynku z nami siedlczanie nie mieli żadnych argumentów w ataku, co było zresztą widać. Oddali masę rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Chwała chłopakom za postawę w obronie, w ataku jednak mogło być zdecydowanie lepiej - dodaje pewny siebie szkoleniowiec.

Z pewnością kluczem do wygranej gości były rzuty za trzy punkty. Imponował szczególnie w tym elemencie Hubert Mazur, który tylko w pierwszej kwarcie trafił aż trzy razy za linii 6,75 m. - Mieliśmy w tym meczu lepszy procent rzutów za trzy niż za dwa. Cieszę się, że funkcjonował nam ten element, bo gdyby nie on to wtedy byłoby ciężko. Pierwszy raz nam się taki mecz trafił, że za linii 6,75 m byliśmy skuteczniejsi niż za dwa punkty - podkreśla trener ekipy z Kutna.

Drużynę AZS-u czeka w najbliższą środę ostatnie spotkanie w tym roku przed własną publicznością. Wówczas koszykarze z Kutna podejmować będą nieobliczalny w tym sezonie - NETO PTG Sokół Łańcut. - Na pewno musimy być bardzo uważni w tym meczu. Sokół jest to nieobliczalna drużyna, mają wielu młodych i fajnych graczy na różnych pozycjach. Musimy się solidnie przygotować do tego spotkania. Nie wypada nam na koniec roku przegrać na własnym parkiecie. Zrobimy wszystko, aby w środę zwyciężyć - kończy optymistycznie Jarosław Krysiewicz.

Komentarze (10)
avatar
Victor
17.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie widzę w słowach Krysiewicza lekceważenia przeciwnika. Fakt, że gdybanie nie jest najlepszym pomysłem, ale przewaga Kutna była chyba jednak dość wyraźna. 
barakuda
17.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
PLKbasket
17.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A mnie najbardziej irytują słowa Jarosława Krysiewicza Czytaj całość
avatar
MR Boss
17.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chodkiewicz potrafi grać. Tylko wcześniej nie mógł się odnaleźć, albo mu się nie chciało. To częsty przypadek w tej lidze. Czytaj całość
barakuda
17.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gra AZS nie opiera sie na "trójkach" - ten mecz był pod tym względem szczególny. O tyle podzielam zdanie Krysiewicza że będąc na trybunach nie czułem niepokoju że ten mecz może Kutno przegrać. Czytaj całość