Naszym celem jest rozwój - wywiad z Davidem Dedkiem, trenerem Startu Gdynia

W pierwszym meczu rundy rewanżowej Start sensacyjnie wygrał w derbach Gdyni z Asseco Prokomem. O pracy z młodymi graczami i niedzielnym zwycięstwie rozmawiamy z Davidem Dedkiem, trenerem beniaminka.

Jędrzej Szerle: Przed rozpoczęciem sezonu mówił Pan, że drużyna Startu będzie się rozwijała z meczu na mecz i z upływem czasu coraz lepiej prezentowała. Jak może Pan to ocenić teraz, już po zakończeniu pierwszej rundy rozgrywek?

David Dedek: Myślę, tak jak mówiłem, że robimy postępy w swojej grze, zawodnicy i drużyna z miesiąca na miesiąc się coraz lepiej prezentują. Myślę też, że dalej będziemy się rozwijać. Jakie będzie to tempo rozwoju - zobaczymy. W sporcie jest tak, że dochodzi się do pewnego poziomu, gdzie się na troszeczkę zatrzymujesz do kolejnego kroku. Tak po prostu już jest. Oceniam, że jak na tę porę, to zrobiliśmy krok do przodu jak chcieliśmy.

Który z młodych zawodników najbardziej pozytywnie się pokazał w tym sezonie?

- Nie chciałbym wyróżniać żadnego z zawodników dlatego, bo każdy ma swoją rolę, każdy z nich zrobił krok do przodu, każdy jest tutaj - omijając niektórych najstarszych zawodników wprowadzających stabilność - ponieważ jest utalentowany i chcemy mu pomóc w jego rozwoju.

Spodziewał się Pan, że seniorzy drużyny - Grzegorz Mordzak i Tomasz Wojdyła - tak dobrze zaprezentują się w ekstraklasie, w której przecież nie mieli zbyt wielu okazji grać?

- Myślę, że obaj mieli okazję grać wcześniej w ekstraklasie, ale z różnych powodów się na to nie decydowali. Myślę, że jeden i drugi są bardzo doświadczonymi zawodnikami i to im pomaga i pozwala grać na tym poziomie. Czy się spodziewałem? Gdybym nie wierzył, że mogą grać na tym poziomie, to pewnie byśmy nie chcieli mieć ich w składzie.

W trakcie sezonu do drużyny dołączył Robert Rothbart i Tomasz Śnieg. Jak wiele wnieśli oni do gry Startu?

- Robert dołączył do nas zaraz na początku rozgrywek. Dużo czasu szukaliśmy odpowiedniego centra, który by odpowiadał nie tylko sposobem gry, ale i charakterem. Robert wydawał się odpowiednią osobą i myślę, że pokazał się w takim świetle, że faktycznie jest wstanie nam pomóc, jako jeden z liderów drużyny. Sytuacja z Tomkiem Śniegiem była trochę inna, jednakże w momencie, kiedy do nas dołączył było pewne, że może nam pomóc w tym sezonie, a ta drużyna może pomóc w jego rozwoju. Także oceniam jednego i drugiego pozytywnie.

W ostatnich tygodniach Start podpisał porozumienie z klubem GTK Gdynia, specjalizującym się w szkoleniu młodzieży. Na razie jedynym tego efektem jest 59 sekund gry Jakuba Pietkiewicza. Jak będzie to wyglądało w przyszłości?

- Cały ten pomysł pracy z młodymi jest taki, że szukamy możliwości, jak pomóc młodym zawodnikom, jak mówiłem, w ich rozwoju. Trzeba jednak powiedzieć, że praca z młodymi nie daje efektów z dnia na dzień. Ona daje efekty dopiero po jakimś czasie i wierzę, że będą one widoczne.

W zasadzie od początku sezonu bardzo głośno jest o Asseco Prokomie Gdynia i Treflu Sopot - zmiany trenerów, rotacje w składzie, etc. Na ich tle Start wydaje się oazą spokoju. Jak duży komfort daje to w pracy?

- Naszym największym komfortem jest to, że naszym celem jest rozwój zawodników. Celem innych drużyn jest wynik. U nas podstawowym wyznacznikiem wyniku jest to, w jaki sposób zawodnicy się rozwijają. Z dobrą pracą wynik sportowy przychodzi i tak, sam z siebie. Tak jak mówiłem, koncentrujemy się na tym, żebyśmy dobrze trenowali, dobrze się przygotowywali, aby zawodnicy robili fizycznie, taktycznie i mentalnie krok do przodu. Krok w takim kierunku, żeby mogli oni już za rok lub dwa występować w zespołach na najwyższym poziomie ekstraklasy lub może i wyżej.

Zwycięstwo nad Asseco Prokomem śmiało można nazwać sensacyjnym. Jak Pan sądzi, jak ono wpłynie na drużynie - bardzo dobrze, czy może zdekoncentruje młodych graczy opromienionych sukcesem?

- Na pewno jedno i drugie. Taki wynik, to szczyt większości tych zawodników. Taki wynik jest porównywalny może nawet z wygraniem I ligi czy z podobnymi osiągnięciami. Myślę, że to dla nich jest bardzo duża nagroda za pracę, którą wkładają. Jednakże musimy być świadomi tego, że jest to drużyna młoda i nie możemy teraz powiedzieć: o, super, jesteśmy dobrzy, będziemy cały czas grać na tym poziomie. Po prostu mieliśmy dużo szczęścia w tym meczu, włożyliśmy dużo energii i udało się wygrać. Dla nas to jest potwierdzenie dobrego kierunku pracy, a że trzeba wiedzieć, że młoda drużyna ma wzloty i upadki, to tak już jest. Wpłynie więc w jeden i drugi sposób, a naszym obowiązkiem jest ukierunkować to tak, żeby to miało dalej wpływ na to, żebyśmy pracowali, a zawodnicy więcej włożyli w siebie, w swój rozwój.

Przed piątkowym meczem z Treflem drużyna będzie bardziej pamiętała sukces w meczu z mistrzem Polski, czy może bardzo wysoką porażkę w Sopocie?

- W sporcie jest tak, że co było wczoraj, zostało wczoraj. Dziś jest nowy dzień, startujemy od 0:0. Będziemy się znowu starać grać jak najlepiej, Trefl jest zdecydowanym faworytem, ale się nie poddajemy. Jak w każdym meczu będziemy się starać zaprezentować jak najlepiej, jeżeli się uda wygrać, to o tyle lepiej. Ale rozmawiam z ludźmi i słyszę, że pokonaliście Asseco, więc teraz wygracie z Treflem. To nie jest tak, w sporcie jest inaczej. Zaczyna się mecz, 0:0, i boisko zweryfikuje, która drużyna jest w tym momencie w lepszej dyspozycji.

Źródło artykułu: