Spójnia przegrała z Franz Astorią Bydgoszcz 63:72 i w tabeli spadła na jedenastą pozycję, która na koniec sezonu zmusiłaby stargardzki zespół do nerwowej walki o utrzymanie.
- Trzeba wyciągać wnioski, ale myślę, że każdy musi zacząć od siebie. Powiedziałem to graczom, że tak, jak ja od siebie, to każdy z nich też. Nie będę preferował gwiazdorstwa. Dla mnie muszą być roszady w piątce. Nikomu się to nie należy za poprzednie zasługi, tylko dyspozycję w dniu - stwierdził trener, Ireneusz Purwiniecki. - Nie mówię, że brakowało im ambicji. Być może grali ambitnie, ale niefrasobliwie i bez koncentracji - dodał wyjaśniając, o co dokładnie miał pretensje do swoich graczy.
W środę zadebiutował nowy rozgrywający, Piotr Trepka. Wiele osób zastanawiało się, co było przyczyną zatrudnienia byłego gracza AZS-u WSGK Polfarmex Kutno. - Nie mogliśmy zostać z półkontuzjowanym Michalskim. Sytuacja była dosyć ciężka, gdy grał na blokadach. Nie wiem, kiedy wróci Wróblewski. Może w lutym, a też musi jeszcze ćwiczyć. Dwa miesiące temu nikt o Wróblewskim w ogóle nie myślał. Teraz nie możemy zrobić, że on wróci i będzie zbawicielem drużyny. Na pewno będzie grał, ale musieliśmy coś zrobić, żeby nie zostać tak, jak na Podkarpaciu z półrozgrywającym - wytłumaczył sytuację kadrową szkoleniowiec Spójni.
Trepka spędził na parkiecie szesnaście minut. Nie zdobył punktu i miał trzy asysty. - Przez pryzmat tego meczu walczył bardzo mocno. Też popełniał błędy, ale w dalszej części rozgrywek się przyda - ocenił swojego nowego podopiecznego Purwiniecki.
Koszykarze ze Stargardu Szczecińskiego niewiele odpoczną w przerwie między ligowymi pojedynkami. Muszą zabrać się do ciężkiej pracy, by powrócić do formy z początku sezonu. - Ćwiczymy normalnie do soboty. Później przerwa świąteczna i po świętach od razu się spotykamy - zdradził plany Spójni nasz rozmówca.