Marcin Jeż: W minionym sezonie występował pan w ekipie rezerw Prokomu Trefla Sopot, której ostatecznie udało się zachować pierwszoligowy byt. W sopockim teamie w każdym meczu notował pan średnio 4,7 punktu, 3,6 zbiórki i 1,7 bloku. Może być pan zadowolony z sezonu spędzonego w Sopocie?
Janusz Mysłowiecki: Miniony sezon nie był do końca dla mnie udany, ponieważ nie osiągnąłem wszystkich postawionych przed sobą celów. Wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną.
Co z najbliższym sezonem? Nadal będzie bronił pan barw Prokomu II?
- W przyszłym roku zmagań nie będę już zdobywał punktów dla ekipy z Sopotu. Podpisałem kontrakt z drugoligowym Turem Bielsk Podlaski.
Z jednego z wywiadów można było dowiedzieć się, że planuje pan wyjazd do Szwecji? Nadal rozważa pan tę opcję?
- Cały czas mam na uwadze wyjazd do Szwecji, możliwe, że w przyszłym sezonie będę tam grał. Jednak teraz chcę skupić się na obecnym sezonie.
Jakie różnice widzi pan pomiędzy polskim, a szwedzkim basketem?
- Zdecydowaną różnicą pomiędzy szwedzką, a polską koszykówką, jest poziom rozgrywek. Myślę, że grając w szwedzkiej lidze będę miał większe możliwości rozwoju, niż w Polsce. Tam są inne metody treningu.
Ze wzrostem 220 cm jest pan w ścisłej czołówce najwyższych polskich koszykarzy. Na pewno należy pan również do najwyższych ludzi w Polsce. Pamięta pan, w jakim wieku przekroczył pan granicę dwóch metrów wzrostu?
- Po ukończeniu ósmej klasy szkoły podstawowej miałem dwa metry wzrostu. Po powrocie z wakacji mierzyłem już 205 centymetrów.
Jak pan sobie radzi ze swoim wzrostem w życiu codziennym?
- W sytuacjach z życia wziętych, radzę sobie doskonale. Jedynie jakiś czas temu miałem problem z kupnem odzieży.
Ludzie czasami zaczepiają pana na ulicy?
- Często podchodzą do mnie obce osoby i pytają o wzrost, czasami proszą też o wspólne zdjęcie. Padają również różne pytania, na przykład, czym się zajmuję.
Od przeciętnego mężczyzny jest pan wyższy nawet o ponad głowę. Czy w pańskim życiu był taki moment, w którym zaczął się pan zastanawiać nad swoim wzrostem i dostrzegać jego zalety oraz wady?
- Nie zastanawiałem się nad swoją posturą, po prostu jest to dla mnie naturalne. Rodzice byli wysocy, więc należało się spodziewać, że i ja taki będę.
Nad jakimi elementami koszykówki musi pan jeszcze popracować, jeśli takie oczywiście są?
- Jestem jeszcze młodym zawodnikiem i muszę poprawić wiele elementów swojej gry.
Swoją przygodę ze sportem zaczął pan od gry w siatkówkę. Co spowodowało, że później przerzucił się pan jednak na koszykówkę?
- Koszykówką interesowałem się od zawsze. Jednak trafiłem do szkoły sportowej o profilu siatkarskim. Po czterech latach stwierdziłem, że siatkówka to nie jest sport dla mnie.
Oprócz basketu, na co zawsze znajdzie pan czas?
- Wolny czas poświęcam rodzinie, narzeczonej oraz znajomym, a moją pasją jest motoryzacja.