W środowy wieczór w mieście z południowej Wielkopolski pojawili się gracze ze Stargardu Szczecińskiego, którzy ostatnio zanotowali 4 porażki z rzędu. Początek spotkania nie wskazywał na to, by zła passa podopiecznych Ireneusza Purwinieckiego miałaby zostać przerwana. Ostrowianie postawili wysoko poprzeczkę swoim rywalom zdobywając 15 punktów z rzędu. Później jednak spotkanie się wyrównało. Było dużo emocji i nie obyło się bez dogrywki. - Mimo, że jesteśmy na jedenastym miejscu potrafimy walczyć. Pokazaliśmy w kilku meczach, że mamy duży potencjał. Graliśmy mniej nerwowo od gospodarzy - mówi szkoleniowiec Spójni.
W ostatnich 3 minutach czwartej kwarty goście fatalnie pudłowali z linii rzutów wolnych. Na 10 oddanych prób trafili zaledwie tylko 3 razy. - Pudłowali doświadczeni strzelcy: Adam Parzych i Tomasz Stępień. Gdyby nie taka słaba skuteczność obyło by się bez dogrywki. Nie wykorzystałem też żadnego z przysługujących mi czasów, bo liczyłem, że wytrzymamy to spotkanie fizycznie lepiej od gospodarzy - mówi Purwiniecki.
Spotkanie ostatecznie zakończyło się wygraną jego podopiecznych po dogrywce 74:72. - Zwycięstwo na trudnym terenie w Ostrowie jest dla nas dużym wyczynem. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Teraz przed nami dwa spotkania u siebie, które mam nadzieję wygramy i przybliżymy się do udziału w rundzie play off - powiedział szkoleniowiec drużyny ze Stargardu Szczecińskiego.
A Stal? Cóż, jak końcówka na styku t Czytaj całość