PGE Turów zrewanżował się mistrzom Polski! Druga porażka z rzędu Asseco Prokomu

PGE Turów zrewanżował się Asseco Prokomowi Gdynia za porażkę w pierwszym meczu. Zgorzelczanie świetnie spisali się w ofensywie i przynajmniej na kilkanaście godzin objęli prowadzenie w tabeli.

Podopieczni Andrzeja Adamka jeszcze niedawno cieszyli się z dobrych wyników, dzięki którym przesunęli się o kilka lokat. Ale ostatnie dwa mecze żółto-niebieskich udowodniły, iż mistrzowie Polski wciąż mają wiele do poprawienia, w szczególności w defensywie. To właśnie przez obronę Asseco Prokom  przegrał ze Stelmetem Zielona Góra . Ten element odegrał też kluczową rolę w starciu z [tag=1737]PGE Turowem.

[/tag]Zgorzelczanom wystarczyły bowiem dwie dobrze rozegrane w ataku kwarty, by wybić z głowy gdynianom marzenia o wygranej. W pierwszej i trzeciej odsłonie przygraniczna drużyna zdołała łącznie zdobyć aż 56 punktów. Do tak imponującego dorobku przyczynił się w sporym stopniu David Jackson. Amerykanin był niemal nie do zatrzymania - trafił aż 10 z 13 rzutów z gry, wykorzystał wszystkie sześć prób na linii rzutów wolnych, dołożył jeszcze 4 zbiórki, 3 przechwyty oraz 2 asysty.

Jackson był liderem, ale sukces zielono-czarnych to również zasługa innych graczy. Damian Kulig i Michał Chyliński rzucili po 15 punktów, zaś 10 "oczek" dołożył Ivan Opacak. Zatem wspomniany kwartet dopisał do dorobku PGE Turowa aż 54 punkty.

Asseco Prokom generalnie spisał się kiepsko. Gdynianie przed własną publicznością zupełnie nie zawiedli - tak naprawę nie podjęli walki, bo wszelkie próby były mizerne i całkowicie nieudane. Na wyjątkowo niekorzystny rezultat złożyła się i obrona, i przeciętna dyspozycja rzutowa. Wszakże ani w strefie podkoszowej, ani też na dystansie żółto-niebiescy nie zachwycili.

Co ciekawe, mistrzowie Polski najlepiej prezentowali się z Krzysztofem Roszykiem na parkiecie. Ten grał przez 16 minut, zdobył tylko 3 punkty, ale z nim gdynianie byli aż siedem oczek na plusie.

Innych przyczyn porażki nie ma. PGE Turów nie zdominował przeciwnika we wszystkich elementach. Nie, to było zwycięstwo odniesione dzięki Asseco Prokomowi. Bo gdynianie wciąż nie zdołali poprawić się w obronie. Mimo wszystko zawodnicy Miodraga Rajkovicia  mają powody do radości - przynajmniej na kilkanaście godzin objęli prowadzenie w tabeli Tauron Basket Ligi. Prawdopodobnie spadną na drugą lokatę, jeśli w niedzielę Trefl Sopot wygra u siebie ze Stelmetem Zielona Góra.

Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec 77:90 (20:30, 20:19, 19:26, 18:15)

Asseco Prokom: Jerel Blassingame 19, Przemysław Zamojski 17, Łukasz Koszarek 9, Mateusz Ponitka 7, Piotr Szczotka 7, Rasid Mahalbasić 6, Adam Hrycaniuk 6, Robert Witka 3, Krzysztof Roszyk 3.

PGE Turów: David Jackson 24, Damian Kulig 15, Michał Chyliński 15, Djordje Micić 11, Ivan Opacak 10, Ivan Zigeranović 9, Piotr Stelmach 6, Aaron Cel 0, Łukasz Wichniarz 0, Wojciech Leszczyński 0.

Źródło artykułu: