Tomasz Kwiatkowski: Zabrakło miejsca dla Jarmakowicza

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W piątek Trefl Sopot wypożyczył do końca sezonu Mateusza Jarmakowicza do Rosy Radom. Zawodnik nie potrafił sobie wywalczyć miejsca w składzie Trefla.

W piątek działacze z Sopotu postanowili wypożyczyć Mateusza Jarmakowicza do Rosy Radom. - Mateusz Jarmakowicz został wypożyczony do Rosy Radom do końca rozgrywek. Ma z nami dwuletni kontrakt, z opcją zakończenia po tym sezonie - mówi Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.

- Tymi sprawami bardziej zajmował się jego agent niż nasz klub. Zgłosił się do nas jego agent i zakomunikował, że jest zainteresowanie ze strony Rosy Radom. My wyraziliśmy zgodę od razu, uznając, że przy obecnym układzie personalnym zawodnik nie ma praktycznie szans gry i nie ma sensu, żeby siedział na ławce i marnował sezon. Myślę, że na treningach udowadniał swoją wartość. Mam nadzieję, że w Rosie będzie mu się wiodło znacznie lepiej - dodaje Tomasz Kwiatkowski.

Jarmakowicz nie miał w tym sezonie zbyt wielu szans na grę w barwach drużyny z Sopotu. Podkoszowy zagrał w 10 spotkaniach Tauron Basket Ligi, w których zdobył łącznie 18 punktów i 21 zbiórek.

- Jego umowa ma opcję rozwiązania po stronie klubu, jak i zawodnika. Trudno, żeby zawodnik był usatysfakcjonowany dotychczasowymi występami, bo praktycznie w ogóle nie grał. Trudno żebyśmy my byli w stanie podjąć jakąkolwiek decyzję dotyczącą jego przyszłości, kiedy on nie był w stanie udowodnić na parkiecie swojej wartości. Zobaczymy, jak sobie będzie radził w Radomiu i po sezonie wspólnie podejmiemy jakąś decyzję - podkreśla dyrektor sportowy Trefla Sopot.

Mateusz Jarmakowicz w początkowym zamyśle działaczy miał być zmiennikiem dla Filipa Dylewicza. Później strategia klubu się nieco zmieniła, po tym jak bez pracy został Marcin Stefański. Włodarze Trefla Sopot szybko sięgnęli po sprawdzonego zawodnika, co jednocześnie oznaczało mniejszą ilość minut dla Jarmakowicza. Czy jego zatrudnienie było błędem działaczy Trefla Sopot? - Mateusz naprawdę ciężko pracował na treningach. Jest profesjonalistą, nie narzekał na swoją sytuację. Starał się pokazać, że zasługuje na grę, ale taka decyzja trenerów. Mateusz był naszym piątym zawodnikiem w rotacji podkoszowej. Nie było dla niego miejsca - ocenia Tomasz Kwiatkowski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)