Środkowy Polpharmy Starogard Gdański, Ben McCauley, miał o tyle utrudnione zadanie w konkursie wsadów, że w kolejności występował zaraz po Michaelu Deloachu - jak się później okazało, bezwzględnym zwycięzcy tej części imprezy Meczu Gwiazd. Niziutki Amerykanin urządzał sobie powietrzne loty nad koszem w Hali Stulecia, przy których równie kreatywnie, acz mniej skuteczne próby Amerykanina nie wypadały korzystnie.
W pierwszej próbie wydawało się, że McCauley wykonał zwykły wsad - po obrocie 360 stopni - lecz mało kto zauważył, a nie zauważyła również większość sędziów tego pojedynku, że zawodnik Polpharmy włożył piłkę do kosza lewą ręką, choć na co dzień jest praworęczny. - Tak myślałem, że ludzie mogą nie zauważyć o co chodziło w tej ewolucji, więc na drugą serię przygotowałem coś innego - komentował Amerykanin.
Tym samym, w drugiej próbie zawodnik zaprosił do konkursu dwóch rozgrywających: Waltera Hodge'a i Krzysztofa Szubargę. Obaj mieli w jednym momencie podać piłkę na kosz wbiegającemu zawodnikowi, który planował wykonać podwójny wsad.
- Myślę, że gdybym był bardziej precyzyjny to byłby to jeden z lepszych wsadów wieczoru. Włożyć piłkę do kosza jednocześnie prawą i lewą ręką to byłoby coś. A przecież najpierw musiałem je obie złapać w powietrzu! Szkoda, że się nie udało, bo Szubi i Walt podawali dobrze - opowiadał środkowy.
McCauley był natomiast jedną z jaśniejszych postaci drużyny Gwiazd TBL, zdobywając w meczu 13 punktów. - Umówiliśmy się, że pierwsza połowa będzie bardziej pokazowa, ale w drugiej zagramy już na serio. W końcu wszyscy jesteśmy zawodowcami i chcemy wygrywać, nie bacząc na wagę czy charakter spotkania. Fajnie, że udało się zwyciężyć - tłumaczył zawodnik, który dzięki Meczowi Gwiazd dowiedział się czym jest... Harlem Shake.
- Nie słyszałem, że w Internecie znowu pojawiło się coś, o czym wszyscy mówią i naśladują. To naprawdę szalone! Ale myślę, że fajnie wyszło, gdy Walt zaczął tańczyć, a po chwili wszyscy do niego dołączyliśmy - mówił McCauley.