Agnieszka Głowacka: Już w najbliższą niedzielę rozegracie kolejne, trzecie spotkanie ćwierćfinałowe. Jakie nastroje panują obecnie w zespole?
Małgorzata Misiuk: Nastroje w drużynie są dobre, dziewczyny są gotowe i czekają na mecz. Nie chciałybyśmy, żeby był to nasz ostatni mecz w tym sezonie. Jednak niestety może się tak zdarzyć, więc każda czeka by dać z siebie wszystko.
Ostatni mecz rozegrałyście niespełna 2 tygodnie temu. Dało wam to szansę na regenerację i zebranie sił czy bardziej wybiło z rytmu meczowego?
- Na pewno była szansa na regenerację, bo każda z nas tego potrzebowała. Czy za to wybiło z rytmu meczowego? To okaże się w niedzielę, miejmy nadzieję że nie.
Czy wiecie już jak zatrzymać trio: McBride-Szott-Morris?
- Każda z nich jest dobrą zawodniczką, która dobrze funkcjonuje w zespole z Bydgoszczy. Wyeliminowanie jednej z nich wiąże się z uaktywnieniem następnej. Tak zawsze jest i było, więc zatrzymanie wszystkich 3 jest ciężkie, ale nie niemożliwe.
Co może być kluczem do sukcesu? Zmienicie coś w swojej dotychczasowej grze?
- Mamy swoje zasady, których się poniekąd trzymamy. Mamy również kilka nowych, które będziemy starały się realizować. Szczegółów oczywiście nie zdradzę, ale zapewniam, że postaramy się tym razem powalczyć z Artego.
Niedzielne spotkanie będzie waszym dalszym być albo nie być w tegorocznym play-off. Czy taka sytuacja was bardziej mobilizuje czy bardziej tremuje?
- Mobilizuje i tremuje jednocześnie. Osobiście nie pamiętam kiedy skończyłabym tak wcześnie sezon gdybyśmy przegrały. Chciałybyśmy wygrać u siebie, ale wiemy, że będzie to niezwykle ciężkie zadanie, gdyż playoffy rządzą się swoimi prawami i nie jest to zabawa. Artego ma ochotę stanąć na podium w tym sezonie i zrobi wszystko by do osiągnąć.
Po sześciu meczach w tym sezonie, w tym czterech z rzędu, znacie się już chyba z zespołem Artego "jak łyse konie"?
- Na pewno znamy się bardzo dobrze, ale to nie znaczy, że doskonale. W takich konfrontacjach jak play off zespoły między meczami dużo zmieniają, co utrudnia lepsze poznanie. Każdy chce czymś zaskoczyć przeciwnika żeby mecz był łatwiejszy, przebiegał po naszej myśli.
W drugim meczu doznałaś kontuzji stawu skokowego. Czy to coś poważnego?
- To prawda w Bydgoszczy doznałam kontuzji stawu skokowego, ale wszystko jest już dobrze,. Odczuwałam lekki dyskomfort, jednak poradziliśmy sobie z tym i jestem gotowa do gry.
Czy chodzą ci po głowie myśli, że niedzielny mecz może być już tym ostatnim w sezonie 2012/13?
- Chodzą bardzo często, głównie dlatego, że sama chciałabym jeszcze pograć. To wszystko trwa za krótko w tym sezonie i ciężko pogodzić się z taką sytuacją, że możemy zakończyć sezon w niedzielę. Jednak taki jest system rozgrywek i nikt tego nie zmieni. Trzeba wygrać, żeby grać dalej.