Gdyby szanse zespołów mierzyć tylko formą poprzednich spotkań, Anwil Włocławek już mógłby się zacząć cieszyć na myśl o spotkaniu z PGE Turowem Zgorzelec. Zespół Miodraga Rajkovicia przegrał bowiem trzy ostatnie mecze (Polpharma 79:85, Stelmet 89:91 i Trefl 81:86), a sam serbski szkoleniowiec przyznał, że dla jego drużyny nastały trudne czasy. A gdy dodamy do tego fakt, że jednym z najgorszych pojedynków zgorzelczan w tym sezonie było właśnie to z Anwilem Włocławek (ledwie 58 punktów zdobytych, porażka 58:67) w Hali Mistrzów, prognozy niedzielnego starcia nie są optymistyczne.
Zupełnie w innych nastrojach do pojedynku przystąpią włocławianie. Zespół Miliji Bogicevicia zakończył rundę zasadniczą dwoma zwycięstwami, ale o nich na Kujawach w ogóle się nie mówi. Mówi się tylko i wyłącznie o kapitalnej wygranej drużyny nad jednym z faworytów całej ligi - Stelmetem Zielona Góra - różnicą aż 31 punktów. Starcie obu zespołów było jak pojedynek bokserskiego czempiona z pretendentem.
Teraz jednak przed Anwilem zadanie zdecydowanie trudniejsze. Meczem ze Stelmetem zespół zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko, a wszyscy będą oczekiwać jeśli nie podobnego wyniku, to z pewnością pewnej wygranej. Tymczasem PGE Turów będzie w niedzielę wyjątkowy zmotywowany.
- Naszą największą siłą jest zbilansowanie. Mamy stabilny skład i nawet jeśli teraz mamy dołek, przegraliśmy kilka meczów, to nie znaczy, że musimy przegrać kolejny. Na pewno zrobimy wszystko, by wrócić z Włocławka z dwoma punktami - tłumaczy rzucający obrońca Michał Chyliński.
27-letni strzelec notuje w tym sezonie przeciętnie prawie 15 punktów i jest liderem zespołu. Tuż za nim są jednak inni koszykarze - aż czterech przekracza przeciętnie 10 oczek w każdym spotkaniu (piąty w kolejności, Damian Kulig, prawdopodobnie nie zagra z powodu kontuzji po stronie Anwilu niepewny jest natomiast występ Adama Łapety), a trzech - dziewięć. To wszystko sprawia, że PGE Turów to ekipa wyjątkowo ciężka do przedmeczowego zanalizowania. Wyłączenie z gry jednego zawodnika nie gwarantuje bowiem niczego.
- Euforia po zwycięstwie w Zielonej Górze musiała nastąpić, ale szybko się uspokoiliśmy. Zawodnicy mają świadomość, że PGE Turów to bardzo wymagający przeciwnik. Potrafi grać zespołowo. Myślę, że kluczem do wygranej będzie uniemożliwienie im gry jeden na jeden. Nie wolno po prostu zostawić im na to miejsca na boisku. Drugim ważnym aspektem będzie utrzymanie takiej intensywności w obronie, jaką zaprezentowaliśmy w Zielonej Górze - tłumaczy trener Bogicević.
Serbski szkoleniowiec z pewnością będzie mógł liczyć w meczu z Turowem na formę swoich dwóch kluczowych Amerykanów: Rubena Boykina i Tony'ego Weedena. Ten pierwszy odnalazł dyspozycję z początku rozgrywek i w trzech ostatnich meczach notuje średnio prawie 14 punktów oraz osiem zbiórek. Weedenowi z kolei służy wychodzenie do gry z ławki rezerwowych - rolę killera z ławki spełniał w ostatnich trzech spotkaniach, uzyskując 16 punktów (średnia ponad 50 procent) i trzy asysty.
Mecz Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec odbędzie się w niedzielę, 17 marca br., godz. 19.30 w Hali Mistrzów. Płatny przekaz wideo przewiduje PLK.PL.
Na dwóch biegunach - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec
Anwil Włocławek postara udowodnić się, że świetne zwycięstwo ze Stelmetem nie było przypadkiem, a PGE Turów Zgorzelec powalczy o zmazanie plamy po trzech porażkach. Starcie zapowiada się pasjonująco.
Źródło artykułu: