Niedzielne starcie z Polskim Cukrem SIDEn Toruń miało niezwykle wyrównany przebieg. Prowadzenie aż 11-krotnie przechodziło z rąk do rąk! W ciągu ponad 10 minut Tomasz Celej zdobył aż 17 z 24 punktów Wikany Startu Lublin. - W drugiej połowie każdy z zawodników brał na siebie odpowiedzialność i trafiał. Do końca była walka do ostatniej sekundy. Ja grając w Starcie nigdy w życiu nie byłem w play-off, tak że cieszę się z tego. Przez ostatnich parę tygodni było dużo szczęścia i nieszczęścia, czyli przegrane kilkoma punktami, ale udało się - ocenia doświadczony skrzydłowy.
Celej błysnął skutecznością, dzięki czemu zrównał się z Mateuszem Bierwagenem z Franz Astorii Bydgoszcz i obaj zostali najlepiej punktującymi zawodnikami sezonu zasadniczego. 35-latek rozegrał w niedzielę pełne 40 minut, chociaż kontuzjowane ścięgna Achillesa dawały o sobie znać. - Tabletki są, leki są. To pozwala na to, żeby można było biegać. Na pewno bolały po przerwie. Później zmieniłem wkładkę. Jak najbardziej dałem radę z bólem, ale cieszę się - podkreśla jeden z liderów Wikany Startu.
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku.
Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas
W najważniejszym meczu pierwszej części rozgrywek lublinianie mogli liczyć na doping ze strony kompletu publiczności. Takich tłumów w hali MOSiR nie było od lat. - Cieszę się, że wreszcie w Lublinie grupa kibiców była większa niż zawsze. Tylko z tego się cieszyć i miejmy nadzieję, że to są początki dobrego - zauważa Celej.