Brak dopingu ze strony klubu kibica - trener Milija Bogicević zabiera głos

W środowym meczu ze Stelmetem, Anwil musiał radzić ze bez zorganizowanego dopingu ze strony swoich kibiców. Tematem na konferencji prasowej zajął się trener włocławian, Milija Bogicević.

W oficjalnym komunikacie Klub Kibica H1, grupa odpowiedzialna za prowadzenie i kreowanie dopingu w Hali Mistrzów, brak dopingu podczas środowego meczu ze Stelmetem Zielona Góra tłumaczyła słabą frekwencją członków klubu wynikającą ze specyficznej pory rozgrywania meczu oraz wewnętrznymi problemami stowarzyszenia.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Tajemnicą poliszynela jest jednak fakt, że owe zachowanie to reakcja na wydarzenia z poprzedniego meczu. Podczas starcia z Asseco Prokomem Gdynia oprawa w wykonaniu grupy była imponująca, lecz zawierała również hasła, których władze Tauron Basket Ligi nie akceptują, a za które klub może otrzymać karę finansową.

W związku z tym, podczas środowego meczu doping na Hali Mistrzów rodził się... spontanicznie. - Bardzo dziękuję tym, którzy przyszli na mecz i którzy zdecydowali się nas wspierać. To była właśnie ta energia, dzięki której potrafiliśmy podnieść się w momencie, gdy z naszej przewagi 10-punktowej nie zostało już nic - powiedział trener Milija Bogicević.

Serbski szkoleniowiec skorzystał jednak z okazji i wypowiedział się o kibicach Anwilu w szerszym kontekście. - Fani muszą zrozumieć jedno. Realne szanse tego zespołu, a marzenia kibica i oczekiwania to dwie różne rzeczy. Tak samo, jak wywieranie presji na zespole presji w postaci ciągłego oczekiwania zwycięstw w momencie, gdy liga jest bardzo wyrównana i nie ma stuprocentowych faworytów. Stało się coś takiego, że kibic we Włocławku mówi: "Anwil musi wygrać" zamiast "Anwilu musi walczyć". To są dwie różne rzeczy - komentował Bogicević.

- Problemem jest to, że oczekiwania we Włocławku są bardzo wysokie niezależnie od tego, czy w poprzednim sezonie klub był pierwszy czy szósty - dodawał szkoleniowiec Anwilu. - Ja to wszystko rozumiem, bo historia klubu i jego renoma właśnie tak nakazuje sądzić. Trzeba jednak myśleć perspektywicznie, bo za chwilę może okazać się, że zawodnicy nie bardzo chcą grać we Włocławku. Po co ja mam grać w Anwilu, pomyśli młody zawodnik, gdzie kibice są aż tak zacięci, skoro mogę, przykładowo, grać w Trójmieście, gdzie wyjdę na parkiet, będę grał swoją koszykówkę, poklaszczą mi po meczu, po kolejnym tak samo i ogółem presja będzie zdecydowanie mniejsza?

Gromy na trenera Anwilu posypały się w momencie, gdy zespół, po zwycięstwie nad Treflem, przegrał u siebie z Asseco Prokomem Gdynia. Również i do tej kwestii odniósł się szkoleniowiec. - Potrzeba rozstania z jeszcze jednym zawodnikiem w Gdyni, by budżet Asseco Prokomu i budżet Anwil był taki sam. Jeszcze jednego, choć odeszli już Koszarek i Hrycaniuk. Ale o tym kontekście porażki nikt nie chce słyszeć. Ja sam mówiłem nie tak dawno, że należy przestać traktować gdynian jak zespół pierwszoligowy. To nadal mistrz Polski - powiedział Bogicević.

- Nie łatwo jest zbudować dobry zespół we Włocławku. Jeśli my po każdym meczu słyszymy, że tego trzeba zwolnić, a ten źle zrobił, to za chwilę się okaże, że nikt w Anwilu nie będzie chciał grać. Nie da się zbudować zespołu w takiej atmosferze. Uważam, że kibice muszą szanować naszą pracę - przecież jesteśmy w szóstce, walczymy, wygrywamy mecze, częściej niż przegrywamy, a mimo to ciągle słyszę narzekania, to tego nie rozumiem - stwierdził 39-letni trener.

Anwil w fazie szóstek legitymuje się bilansem 4-2 (w całym sezonie 17-10), a trener Bogicević wygrał 17 ze swoich 23 meczów, w których prowadził Anwil w roli pierwszego szkoleniowca. - Kończąc, chciałbym jeszcze raz podziękować kibicom, którzy dali nam energię w meczu ze Stelmetem. Nie oczekujemy od was wiele: wesprzyjcie nas w trudnym momencie, zaklaszczcie, gdy wygrywamy, a krytykujcie po porażkach i nie mówcie, że nie walczymy. Walczymy, przede wszystkim dla was, za was i za ten klub - spuentował Bogicević.

Komentarze (8)
KasiaAPG
4.04.2013
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Zawsze krytykowaliście nas np. za trąbki, a we wczorajszym meczu we Włocławku TYLKO trąbki było słychać... Jak ktoś chce się przyczepić, to zawsze znajdzie powód :) 
tagrus
4.04.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
a czy Kasiu zdajesz sobie sprawe ze napierdzielanie caly czas na bebnie to nie doping? 
KasiaAPG
4.04.2013
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
No to H1 po raz kolejny się popisało! W czasie meczu z APG przyszli na nasz sektor i powiedzieli, że my (18 osób wraz z dziećmi) przeszkadzamy im w dopingu! Pozostawię to bez komentarza... 
silver83
4.04.2013
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
No ma dużą rację chłop.. jak sam powiedział we Włocławku jest od zawsze ogromna presja ze strony kibiców możliwe ze właśnie dlatego wielu niezłych zawodników przychodząc do Anwilu zawiesza się Czytaj całość
avatar
kmicic74
4.04.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trenerze jesteśmy z Tobą:)