- Nie mieliśmy szans w obu meczach. Przy takiej skuteczności graczy z Kutna ciężko coś zrobić. W sobotę załatwił nas Jakóbczyk - podsumował trener Spójni Stargard Szczeciński, Ireneusz Purwiniecki.
Jego zespół przegrał z AZS-em WSGK Polfarmex Kutno 55:69 i 63:77. Głównym atutem Akademików w niedzielę była skuteczność w rzutach z dystansu. W pierwszej połowie trafili oni dziewięć z dwunastu prób, a po przerwie cztery z dziesięciu rzutów. - To, co zrobił Bręk w pierwszej połowie, to dawno nie widziałem na parkietach I-ligowych. Wcale nie z łatwych pozycji, bo z ręką, ale to wpadało - przyznał trener Spójni. - AZS wygrał zasłużenie. Jest na ten czas lepszym zespołem. Oczywiście będziemy szukać rozwiązań, żeby przedłużyć serię gier - dodał.
Czy Spójnia mogła znaleźć receptę na tak dysponowanych rywali? - Na pewno są to utalentowani zawodnicy i u siebie obrzucani. Będą musieli to potwierdzić w Stargardzie. My postaramy się im w tym przeszkadzać. Wytrzymali fizycznie blisko 80 minut w dwóch meczach. Za to też czapki z głów przed nimi - ocenił w rozmowie ze Sportowefakty.pl.
Po dwóch wyraźnych porażkach, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Spójnia w obu meczach przegrywała nawet różnicą blisko trzydziestu oczek nie mogło również zabraknąć pytań o zastrzeżenia do stargardzkich graczy. Nie byli oni faworytem na gorącym parkiecie rywala, lecz wysoko przegrane pierwsze połowy spotkań mogły zaskakiwać. - Mam trochę pretensji. Nie chcę personalnie się wypowiadać. Było widać przy moich decyzjach zmianowych, że jest coś nie tak, jeżeli nasi podstawowi zawodnicy nie przejawiali ochoty do grania, to musiałem szukać innych rozwiązań. Przed nami jeszcze mecze w Stargardzie. Postaramy się zmobilizować na tyle, żeby przedłużyć tą serię - wyjaśnił Purwiniecki.