Sezon regularny oraz pierwsza część TOP 16 była udana dla Realu - "Królewscy" prezentowali zespołową koszykówką i niesamowitą powtarzalność. Jednak w drugiej fazie "szesnastki" koszykarzy Pablo Lasa dopadła zadyszka. Los Blancos przegrali 3 z ostatnich 4 meczów, z czego dwukrotnie ulegli rywalom przed własną publicznością. Co więcej, Real w miniony weekend musiał uznać w lidze hiszpańskiej wyższość Valencii (88:79).
Z drugiej strony, gracze Maccabi zanotowali niesamowity finisz na końcu fazy TOP 16, wygrywając 6 z ostatnich 7 spotkań. Izraelski zespół był o krok od uzyskania przewagi parkietu na playoffs, ale imponująca seria została przerwana w Barcelonie (74:71). W całych rozgrywkach Real Madryt legitymuje się bilansem 17-7, choć Los Blancos prezentują się znacznie lepiej na własnym parkiecie, gdzie do tej pory wykręcili stat 10-2. Maccabi natomiast wydaje się być bardziej zbilansowane pod względem dorobku. W Tel Awiwie zespół Davida Logana wyśrubował bilans 8-4, zaś poza Nokią Arena żółto-niebiescy ugrali 7-5.
- Między tymi dwoma klubami jest interesująca i godna podziwu historia. Jeśli mamy wygrać, to musimy zatrzymać ich szybki atak i wykonać kawał dobrej roboty, by zatrzymać strzelców. Real ma jednych z najlepszych shooterów w Europie, korzystając z nich praktycznie w każdej sytuacji z różnych odległości. Nie mam żadnych wątpliwości, że kluczem do zwycięstwa będzie zbiórka defensywna, ponieważ Real jest najlepiej zbierającą ofensywnie ekipą w Eurolidze (12 zb na mecz – przyp. red.) – podkreśla trener Maccabi Tel Awiw, David Blatt.
Real gra jak z nut, kiedy pcha piłkę do przodu i ma możliwość rozwinięcia skrzydeł w szybkim ataku. „Schody” zaczynają się, kiedy Los Blancos są zmuszeni do ustawienia ataku pozycyjnego na połowie przeciwnika. Jak temu zapobiec? Przede wszystkim więcej piłek musi trafiać w pole trzech sekund, by uruchomić Mirzę Begica i doświadczonego Felipe Reyesa. Co ciekawe, ten ostatni potrzebuje jeszcze tylko 13 zbiórek na atakowanej tablicy, by wyprzedzić Mirsada Turkcana i zostać najlepszym zbieraczem ofensywnym w historii Euroligi. Aktualnie licznik Reyesa zatrzymał się na 372 atakowanych "deskach".
Real zbyt często polega na rzutach dystansowych Carrolla, Fernandeza i Rodrigueza. Taki styl gry może okazać się wodą na młyn dla szybko biegających Hickmana, Eliyahu czy Logana. Z drugiej strony, zmiana stylu w kwietniu może okazać się dla Realu strzałem w kolano. Krótko mówiąc, jeśli Real chce trafić do Final Four, to musi poprawić skuteczność z dystansu, która podczas TOP 16 była na poziomie 30 procent.
"Królewscy" tradycyjnie będą polegać na talencie strzeleckim Rudy’ego i Mirotica – nic dziwnego, ponieważ para zdobyła 347 z 1085 punktów w TOP 16. W defensywie Real świetnie presuje piłkę, co może okazać się bardzo skuteczne w kontekście indywidualnego stylu gry poszczególnych graczy Maccabi, na czele z Hickmanem i Jamesem. Goście z Tel Awiwu za wszelką cenę będą chcieli spowolnić tempo gry i zmusić Real do statycznej koszykówki. Myślę, że po bolesnych porażka i zniżce formy, Real wybuchnie ofensywnie, stąd typ na większą ilość punktów "Królewskich" niż 79.5. Do AKO polecam Maccabi w handicapie +10,5 punktów.
Analiza bukmacherska Real Madryt - Maccabi Tel Awiw
Pod względem statystycznym Real-Maccabi to najbardziej wyrównana para ćwierćfinałów Euroligi. Choć liczby są bliźniaczo podobne, to zespoły w ostatnich tygodniach podążały w przeciwnych kierunkach.
Źródło artykułu: