Paweł Leończyk: Możliwe, że było widać, że tworzymy zlepek indywidualności

Akademicy z Koszalina kryzys mają już chyba za sobą. W końcu zaczęli grać jak zespół, gdyż jeszcze niedawno ekipa wyglądała jak jeden wielki zlepek indywidualności.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

AZS Koszalin w tym sezonie miał pecha do Jeziora Tarnobrzeg. W sezonie zasadniczym mierzył się z ekipą z Podkarpacia cztery raz i tylko raz zwyciężył. W drugiej fazie rozgrywek to jednak Akademicy dominowali nad rywalami i wygrali wreszcie na ich terenie. - Przełamaliśmy w końcu teren Jeziora. Nie udało się nam z nimi wygrać w Tarnobrzegu do tej pory. U siebie zwyciężaliśmy, a u nich nie mogliśmy. W tej najważniejszej fazie sezonu pokazaliśmy naszą moc i mam nadzieję, że ta siła będzie jeszcze tylko rosła - powiedział skrzydłowy AZS Koszalin Paweł Leończyk.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Do rundy play off Akademicy przystąpią z siódmej lokaty. Zmierzą się w nich z Treflem Sopot lub ze Stelmetem Zielona Góra. - Nie ma znaczenia na kogo trafimy. Nie bawimy się w spekulacje. Na kogo byśmy nie trafili, to musimy się dobrze przygotować do tych bojów. Obie ekipy grają dobry basket. Drugie miejsce to sam top naszej ligi. Stelmet bardzo dobrze pokazał się w pucharach. Trefl również nas tam reprezentował. Obie ekipy mają więc spore doświadczenie. Najlepiej byłoby dla nas jakbyśmy wygrali ostatni mecz w Radomiu z Rosą. Wtedy nasze przygotowania przebiegną lepiej, będziemy mieli więcej pewności siebie. Wkroczylibyśmy w play off w dobrych nastrojach - dodał.

AZS dobrze rozpoczął sezon, był liderem, ale potem zespół popadł w ogromny kryzys. Wydaje się, że on już minął i teraz może być już tylko lepiej. - Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej. Chcemy może nie uratować sezon, ale spełnić nasze oczekiwania. Działacze chcieli, abyśmy zajęli co najmniej szóste miejsce, a my w najgorszym wypadku będziemy na siódmej lokacie. Wiedzieliśmy, że ten skład będzie nas predystynował do walki o czwórkę. To było naszym celem. Po cichu liczyliśmy na to. Startujemy z gorszego miejsca i nie będziemy mieli atutu własnego boiska. Jeśli będziemy grać tak jak teraz i będziemy dobrze przygotowani na play off, to jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę - kontynuuje.

Wygląda też na to, że atmosfera w zespole jest już znacznie lepsza. - Na pewno jak się wygrywa to atmosfera jest lepsza. Z większymi chęciami przychodzi się na trening i łatwiej się gra w meczach. Oby tak dalej. Mamy jeszcze jeden pojedynek przed play off. Chcemy go wygrać. Mamy założenia, które chcemy zrealizować pod kątem tej kolejnej fazy rozgrywek. Chcemy, aby forma utrzymała się jak najdłużej. Może wtedy pokusimy się o niespodziankę - stwierdził Leończyk.

Kadrowo Akademicy wyglądają bardzo dobrze. Wydawało się, że w pewnym momencie nie było drużyny tylko jeden zlepek indywidualności. - A co możemy powiedzieć o Stelmecie? Też ma indywidualności a są w czubie. To samo w innych ekipach. Mamy graczy, który w innych zespołach tworzyli ten trzon. Staramy się to poukładać. Każdy ma swoje minuty, akcje, ma szanse wykazania się. Teraz to jest zbilansowane. Zresztą to nie był problem. W pierwszej rundzie wygrywaliśmy i byliśmy wysoko. Jakoś się udało to zbilansować. Przyszedł kryzys, może było widać, że tworzymy zlepek indywidualności. Nie wiem z czego to wynikało. Trudno powiedzieć. Taki kryzys to jest złożona sprawa, nie jeden czynnik sprawia, że zespół gra gorzej. Były kontuzje, ciężko było trenować, przegrywaliśmy mecze i atmosfera siadła. Brakowało pewności siebie. Ciężko było wrócić do tego, co prezentowaliśmy na początku rozgrywek. Zmienił się trener i na początku też nie umieliśmy tego poukładać. W końcu zatrybiło, porozmawialiśmy sobie i jakoś to poszło do przodu. Zaczęliśmy więcej rozmawiać, komunikować się, wymieniać uwagi - zakończył Paweł Leończyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×