Nie da się ukryć, że to absolutnie wyjątkowy moment dla osób z nim związanych. Konsekwentna praca wreszcie przyniosła spodziewane profity i przynajmniej przez najbliższe miesiące będzie on postrzegany jako czempion.
Magdalena Leciejewska, 26-letnia środkowa rok temu zdobywała mistrzostwo z wiślaczkami pokonując właśnie CCC. Teraz już jako zawodniczka "Pomarańczowych" miała okazję fetować wygranie złotego medalu przy Reymonta. Przykład ten doskonale pokazuje, że historia lubi być przewrotna. - Ja przede wszystkim cieszę się, bo moja kariera idzie dobrą droga. W kwestii rywalizacji finałowej przypuszczałam, iż możemy w którymś spotkaniu nie podołać rywalkom, doprowadzić w ten sposób do trochę większych nerwów, ale dzięki ogromnemu wysiłkowi uzyskałyśmy świetny rezultat, 4-0. Zresztą w przeciągu całej edycji rozgrywek przegrałyśmy zaledwie jeden pojedynek, dlatego odczuwamy niemałą satysfakcję - dzieli się wrażeniami.
Rzeczywiście koszykarki z Dolnego Śląska jak żaden inny team prezentowały równy, wysoki poziom, będąc generalnie poza zasięgiem reszty stawki. Dodatkowo zaimponowały występami w europejskich pucharach. - Stworzyłyśmy wspaniałą historię. Obecność pośród ośmiu najlepszych klubów Europy to swego rodzaju miła niespodzianka. Myślę, że przysporzyłyśmy włodarzom, fanom oraz samym sobie mnóstwo radości. Oprócz tego triumfowałyśmy również w pucharu Polski - wylicza "Lecia" i po chwili dodaje. - Sam finisz ligi natomiast przyniósł dla nas najbardziej pożądane rozstrzygnięcie. Biała Gwiazda też dysponowała silnym składem, miała potencjał by bardziej zagrozić, jednak nie zdołała tego uczynić.
Warto pamiętać, iż nie tak dawno temu czołowa polska podkoszowa znajdowała się w zupełnie innym położeniu. Jej ówczesna drużyna fakt faktem wiodła prym na kilku frontach, lecz ona sama głównie poświęcała czas rehabilitacji, a następnie żmudnym treningom, które miały zagwarantować powrót do optymalnej dyspozycji po ciężkiej kontuzji. - Absolutnie nie było łatwo. Wciąż pamiętam, że Wisła mocno mi pomogła. Niemniej tak wygląda życie sportowca. Dziś przywdziewasz te barwy, jutro inne, aczkolwiek odbiegając od wszelakich przynależności odczuwam satysfakcję z tego, że znów zwyciężam.
Aktualnie podopieczne Jacka Winnickiego w końcu znajdą moment, żeby odpocząć. Bez wątpienia zaspokoiły oczekiwania i mogą pomyśleć o relaksie. - Chwila wytchnienia wszystkim się przyda. Niemożliwym jest non stop koncentrować umysł wokół pracy. Z pewnością wspólnie się trochę pobawimy. Jestem dumna ze swojego kolektywu, który w trakcie długich tygodni funkcjonował razem także poza boiskiem - kończy.